EDIT: Rozdział powinien pojawić się jutro (02.06), w godzinach wieczornych! :)x
Cześć, chciałabym tylko dodać, że rozdział jest beznadziejny i kompletnie mi się nie podoba. Przepraszam, jeśli was nim zawiodę.
+ Jest jeszcze jedna sprawa... Informuję 34 osoby ponad 50 obserwuje bloga, naprawdę miło czyta mi się wasze opinie, a krytyka pomaga ogarnąć dupę, więc jeśli możecie wysilcie się, będę wdzięczna! :)
++ Zaktualizowałam zakładkę: POLECANE.
Zapraszam teraz do przeczytania (beznadziejnego) rozdziału. Ta da!
*
Zacisnął usta w uroczym irlandzkim uśmiechu,
próbując nie roześmiać się z zaistniałej sytuacji, choć w duchu musiał
przyznać, że trochę to go bawiło. Mówi się, że do trzech razy sztuka, więc ich
czwarte spotkanie musi być cudem. Z drugiej strony, było to też przerażające,
przecież właśnie o niej myślał - długowłosej zielonookiej dziewczynie z dość
intrygującym i dziwnym charakterem. Uważnie śledził jej powolne ruchy. Te
piękne szmaragdowe tęczówki błyszczące iskrą tajemniczości, mógł się przyjrzeć
jej pięknym, pełnym malinowym wargą i zgrabnemu noskowi. W jej małych gestach
dało się zauważyć perfekcyjność. Była dla niego idealnym odzwierciedleniem
anioła, brakowało jej tylko skrzydeł, choć przecież nie wiedział czy czasem nie
ukrywa ich pod ubraniem. Uśmiech jednak spełzł z jego twarzy, kiedy w jej
wyrazie twarzy nie dostrzegł rozbawienia, lecz przerażenie.
- Przepraszam, ale co tutaj robisz? – zapytała
głośno mrużąc oczy i lokując swoje dłonie na torebce, która wciąż leżała na jej
kolanach. Niall miał ochotę głośno się roześmiać, jednak po jej ostatnim
zachowaniu nie do końca wiedział, co może zrobić. Leila świdrowała go wzrokiem,
jakby chciała sprawdzić czy jest prawdziwy lub czy czasem nie oszalała.
Ostatnio widziała go wszędzie, nawet gdy zamykała powieki przed snem, zdawało
jej się, że stoi gdzieś w jej umyśle i uśmiecha się.
- Zdaje mi się, że siedzę – odparł, próbując stłumić
śmiech, a ona zgromiła go swoimi zielonymi tęczówkami. To zaczynało być dziwne
i przerażające. Leila skuliła się w fotelu mocniej przyciskając do siebie swoją
torebkę. Co jeśli ten chłopak jest jakimś psychopatą, mordercą i Bóg wie czym
jeszcze? Wywróciła oczami unosząc głowę i poluźniając uścisk torebki, kładąc ją
pomiędzy swoim lewym udem, a podłokietnikiem. Przecież nie jest idiotką, musi
zachowywać się normalnie. Wzięła głęboki oddech, mrużąc oczy. Jego obecność
trochę ją rozpraszała – Jestem Niall – dodał w końcu, a kiedy dziewczyna
zaszczyciła go spojrzeniem uśmiechnął się szeroko wyciągając rękę w jej stronę.
Zwykły gest, gdy poznaje się osoby, ale kiedy Leila dotknęła jego dłoni dziwne,
przyjemne ciepło przepłynęło pod jej skórą i lekko zadrżała. Miała tylko
nadzieję, że blondyn tego nie zauważył, bo już ostatnio miał powody by uznawać
ją za wariatkę.
- Leila – odpowiedziała cicho układając usta w
uśmiechu, poczuła jak się rumieni, kiedy jego niebieskie tęczówki snuły się po
jej twarzy. Przełknęła ślinę i szybko zabrała swoją dłoń, dumnie unosząc głowę
do góry – Spotykamy się po raz czwarty jak mniemam – zaczęła wychylając się i
sprawdzając, gdzie poszła stewardessa.
- Na to wychodzi – odparł roześmiany Irlandczyk, a
ona wywróciła oczami. Jego rozbawiony ton, zaczynał ją irytować. Co prawda cała
ta sytuacja powinna ją bawić, ale jakoś nie odczuwała ku temu chęci. Była
zmęczona. Nathan okazał się z minuty na minutę coraz bardziej irytującym
towarzyszem i ogromnie dziękowała Bogu, że
w końcu mogła się od niego wyrwać. Niestety, prawdopodobnie padając w
całkiem inne sidła, które mogłoby się wydawać snuły się za nią od samego
początku – Zawsze jesteś taka trudna? – spojrzała na niego zaciskając wargi i
jęknęła cicho widząc jego piękny uśmiech i roziskrzone błękitne oczy. Wywoływał
u niej tyle sprzecznych emocji, że za każdym razem nie potrafiła się pozbierać
- pozbierać swojego ciała, a co gorsza myśli.
- Nie jestem trudna – warknęła oburzona, odwracając
głowę w drugą stronę – Po prostu uznałam, że skończyliśmy już rozmawiać –
wzruszyła ramionami. Odczuwała, że to będzie długa podróż. Oboje usłyszeli
informację o zapięciu pasów, więc w ciszy wykonali polecenie. To nie było tak,
że nie chciała z nim rozmawiać, bo gdzieś na dnie czuła jak każda część jej
ciała świerzbi ją, aby się odezwać. Każde sekunda przywołuje jakieś nowe słowa,
które mogłaby wypowiedzieć w jego stronę, ale nie chce. Jej upartość wygrywa z
ciekawością. Samolot zaczął startować, a ona zerknęła na niego kątem oka,
wpatrywał się w okno, jakby próbował cały czas wchłonąć ostatnie widoki Nowego
Yorku. Wyjrzała zza niego delikatnie kładąc dłoń na jego ramieniu, nie wiedząc
jaką ciepłą falą ogarnęła nie tylko swoje ciało, ale również jego. Na twarzach
obojga pojawił się uśmiech, a w oczach coś co żegnało miasto, które pozwoliło
im w tak krótkim czasie poznać swój urok. Na szczęście ten dobry urok.
- Dokąd lecisz? – zapytała, kiedy oparła swoją głowę o
zagłówek i przymknęła oczy. Zdawało się jakby w jej brzuchu stado motyli
muskało każdy narząd. Powoli zaczynała lubić to uczucie, a wciąż uśmiechnięta
twarz Nialla bez względu na to jak się odezwała, sprawiała że i jej udzielał
się zarażający entuzjazm. On sam nie rozumiał swojego uśmiechu, czyżby zaraził
się od Harry’ego? Lei przełknęła ślinę, przez chwilę zaczęła wątpić, że chłopak
usłyszał jej pytanie i dodała – Znaczy wiem, że do Waszyngtonu, ale dlaczego?
- Lecę, bo takie było moje postanowienie –
spojrzał na nią z uśmiechem – No wiesz – zaczął tłumaczyć energicznie machając
rękami, co doprowadzało dziewczynę do śmiechu, który próbowała stłumić –
ostatnie wakacje, ostatni moment, gdzie można poszaleć. Pomyślałem, zwiedzić
świat?! Dlaczego by nie! – spojrzała na niego, czując się coraz dziwniej
słysząc jego słowa. Zmarszczyła czoło, ale jego uśmiech był taki szczery,
prawdziwy nie było w nim nic co mogłoby oznaczać kłamstwa. Nigdy wcześniej nie
czuła się zarazem tak zmieszana i bezpieczna. – A ty ? – blondyn zapytał,
kierując swoje niebieskie oczy wprost na nią. Powinna obiecać sobie, że więcej
nie będzie patrzeć w jego morskie oczy, prawdopodobnie jedyne takie na calutkim
świecie, które momentami sprawiają, jakby brakowało powietrza w jej otoczeniu.
Dlaczego tutaj była? Siedziała w ogromnym białym samolocie, lecąc do
Waszyngtonu, gdzie chce dalej zatracać się w kartkach pamiętnika jej matki i
zwiedzać. Gdzie chce ją poznać, prawdziwą. Może też odnaleźć samą siebie.
Usłyszała odchrząknięcie i wyprostowała spoglądając
wszędzie tylko nie na niego. Nie mogła mu powiedzieć, że ma takie same plany,
całe te ich spotkania były już wystarczająco dziwnym dziełem przypadku.
- Nie twoja sprawa – szepnęła cicho. Odwracając
głowę i opierając ją na ręce, by wygodniej spojrzeć na przejście między
fotelami. Nie zapytał ponownie. Jakby wyczuł, że Leila ma w sobie ogromne
pokłady upartości, których nigdy nie ukrywa.
Z resztą, gdyby powiedziała musiałaby opowiedzieć o mamie, a to wciąż
był temat, którego wolała unikać. Przymknęła oczy, nawet po tak długim czasie
piekły ją na samą myśl. Ich relacja była niesamowita, dlatego wszystko tak
bardzo mocno bolało. Pociągnęła nosem, kciukiem ocierając uciekającą po
policzku łzę, wciąż wpatrując się w przejście. Niall wyczuwał coś, już
wcześniej zdawało mu się, że w jej oczach można dostrzec nie tylko piękną
zieleń, odbijającą jej duszę, lecz również coś co ją wciąż boli. Swoim małym
palcem delikatnie trącił jej, by w następnej chwili, w dziwnej potrzebie bycia z nią blisko, złapać ją za dłoń i
spleść palce. Obawiał się, że
dziewczyna go odrzuci. Jednak, o dziwo, tego nie zrobiła, a odwzajemniła
uścisk.
~
Z nieba lał się deszcz prawdopodobnie hektolitrami,
gdy stała przed szklanymi drzwiami i wzdychała z irytacją, tupiąc nogą. Kiedy
tylko wysiedli z samolotu straciła z oczu blond chłopaka i jak dotąd nie udało
jej się go odnaleźć. Musiała przyznać, przed sobą i przed całym światem, że
zdążyła go polubić i żałuje, iż nie ma go obok niej. Nawet jeśli nie była dla
niego zbyt miła czy ich rozmowa, aż
nadto rozwinięta. Prawdopodobnie
znalazł by jakiś plus w całej tej chłodnej i nieprzyjemnej pogodzie.
Zniecierpliwiona spojrzała na zegarek, piętnaście minut temu według jej
ułożonego planu miała być w swoim hotelowym pokoju, cała, zdrowa, a przede
wszystkim sucha. Nie miała ochoty dalej stać na tym lotnisku, gdzie ludzie
wlepiali w siebie tęskne spojrzenia i rozdawali powitalne uściski pełne
domowego ciepła. Do takiego uścisku wiele jej jeszcze brakowało… I nagle
poczuła się samotna, jakby cały świat przestał istnieć, a ona pozostała na tym
świecie jako jeden jedyny człowiek. W
domu zostawiła ojca, wciąż myślącego o Grace, której już z nim nie było i tęskniącego
tak bardzo, że aż bolało serce. W tym momencie zapragnęła wrócić do domu i
przytulić go z całej siły, by wiedział że jest przy nim i nie zostawiła go,
dlatego że chciała uciec, że zostawiła go by odnaleźć w tej podróży siebie i
matkę.
Podniosła dumnie głowę i nie zwracając już żadnej
uwagi na lecące z nieba strumienie wody ruszyła na dwór ciągnąć za sobą
walizkę. Już po paru krokach czuła jak ubrania przyklejają się do jej ciała, a
ona zaczyna drżeć z zimna. Ciągła za sobą walizkę, z którą później miała wrócić
do domu, która dalej miała być napełniana jej wspomnieniami.
~
Drzwi do taksówki otworzyły się w tym samym momencie
z obu stron, kierowca marszcząc brwi spojrzał na tylne lusterko. Dziewczyna o
długich włosach zajęła miejsce zostawiając przez chwilę zamknięte drzwi i
wykręcając wodę z włosów, a po drugiej stronie chłopak, który kiedy tylko
podniósł wzrok zaczął się śmiać. Kierowca wzniósł oczy do nieba i oparł się o
fotel naciągając na oczy czapkę. Leila zdezorientowana zamknęła drzwi
spoglądając najpierw do przodu, a następnie obok i gdyby te drzwi były wciąż
otwarte pewnie wypadłaby przez nie z wrażenia pomieszanego ze śmiechem.
Zagryzła wargi do środka, odwracając głowę i przez chwilę wpatrując się w
siedzenie przed nią.
- Zdecydujcie kto jedzie, a kto moknie dalej –
warknął kierowca nie zmieniając pozycji. Leila zacisnęła wargi próbując ukryć
uśmiech i spojrzeć na Nialla, którego twarz wyglądała podobnie. Jego policzki
zrobiły się w zabawny sposób zarumienione, a mokre kosmyki włosów opadały na
jego czoło.
- Znowu ty – powiedziała zaczepnie, wciąż próbując
się nie śmiać. W duchu pragnąc by jej serce przestało tak szybko bić. Zmrużyła
oczy uwodzicielsko zagryzając wargę. Niall sięgnął dłonią, by odgarnąć kilka przemoczonych,
zbłąkanych kosmyków z jej twarzy. Obserwowała uważnie każdy jego ruch, a on nie
potrafił oderwać swojego wzroku od jej szmaragdowych oczu. Muśnięcie jego palców przyprawiło Lei o
dreszcz. Na szczęście dla niej, mogła zrzucić to na pogodę.
- Znowu ty – powtórzył jej słowa radośnie, jakby
specjalnie chciał ją zdenerwować. Z tak bliska zdawała mu się być jeszcze
piękniejsza. Nawet ta blizna dokładnie tuż nad ciemną brwią, dodawała jej
uroku. Może trafiła na ziemię przez przypadek?
- Poprosimy do hotelu – odezwał się ponownie Niall
posyłając w stronę Li jeden ze swoich najsłodszych uśmiechów, a ona wywróciła
tylko oczami kręcąc głową. Wszystko zaczynało przypominać jakąś bajkę.
- Poproszę pokój! – krzyknęli jednocześnie
przemoczeni do suchej nitki, kiedy to wpadli do hallu hotelu. Recepcjonistka
spojrzała na nich wymownie mierząc ich nieprzyjemnym wzrokiem od stóp do
głów. Nie wyglądali raczej na normalnych
ludzi i prawdopodobnie byli najdziwniejsza parą jaką dane jej było zobaczyć w
ciągu ostatnich kilku miesięcy i z delikatną niechęcią musiała ich obsłużyć.
Wcale ich nie zdziwiło kiedy podała im klucze i okazało się, że ich drzwi
znajdują się dokładnie naprzeciwko siebie.
Leila wkroczyła do pokoju, zamykając z cichym
łoskotem drzwi o jasnym kolorze i oparła się o nie z tajemniczym uśmiechem na
ustach. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak się czuje dopóki jej telefon
nie wydał z siebie dźwięku, który przypomina, że już dawno powinna podłączyć go
do prądu. Przygryzła jeszcze wargę i zapaliła światło, ciągnąc walizkę bliżej
łóżka. Pokój był ładny, dość nowoczesny z telewizorem w jednym kącie i
niewielkim radiem nad nim. Łóżko znajdowało się pod oknem z czerwonymi
zasłonami, a ściany oblewał jasny kremowy kolor. Wyglądało nawet na to, że
pokój był bardzo niedawno malowany. Li usiadła na łóżku i poczuła ból w nogach.
Dzisiejszy dzień podróży był naprawdę męczący. Opadła poduszki i natychmiastowo
poczuła przypływ zmęczenia. Westchnęła sięgając jedną ręką i odpinając walizkę,
żeby wyciągnąć swojego pluszowego misia. Kiedy w końcu trafiła na miękkie,
sztuczne futerko szybkim ruchem wyciągnęła go i przytuliła do swojej piersi.
Wzięła głęboki wdech, wiedziała że niedźwiedź przypomni jej o domu, w końcu nim
pachniał. Jednak dało się czuć coś jeszcze, jakiś zapach, który nawet w jej
podświadomości wydawał się być znajomy. Wystarczyło tylko zamknąć na chwilę
oczy i pomyśleć. Niall.
Kurdee widzę tutaj Historię moich rodziców ♥
OdpowiedzUsuńOhhh <3
UsuńHaha! Ta taksówka to niby takie standardowe zagranie w komediach romantycznych, ale myślę, że jest naprawdę urocze ;3 I już nie było tej zgryzliwości i cierpkości ze strony Leili! Zamiast tego są w jednym hotelu i zajmują pokoje naprzeciw siebie. I jeszcze ten misio przesiąknął zapachem Nialla, awwww <3 Też poproszę takiego misia :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zwykle, co ty pleciesz, że beznadziejny. Buźka ;*
@Malgosiaa_
O to chodziło! XD o takie standardowe zagrania też muszą być :D Dziękuje za komentarz :*
UsuńJeśli chcesz takiego misia to jest nas 2 :P
Mówiłaś, że rozdział ci się nie podoba a ja myślę przeciwnie. Jest świetny jak zawsze :) ~ Paula
OdpowiedzUsuńCoś się dzieje! :D Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńSwietny:*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że wcześniej nie skomentowałam, ale nie wchodziłam na bloggera z braku czasu.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana twoją twórczością! <3 Kiedy czytam spotkania Lei z Niallem to aż mam ciarki. Jak ty to robisz? Te ich przypadkowe spotkanie w 6 rozdziale było takie magiczne, a siedzenie obok siebie w samolocie - no po prostu fantastyczne! I to dotknięcie ich dłoni... Ah, cudo! Sytuacja z taksówką i pokojem na przeciw siebie jest dopełnieniem ich przeznaczenia.
Weź napisz kiedyś jakiś romans i wydaj. Albo to wydaj. Mówię ci, obłowisz się nieźle!
Czekam na kolejny ;-* Pozdrawiam i życzę weny,
http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/
mój kochany Reniferku! jeśli jeszcze raz, kiedykolwiek powiesz, że Twój rozdział jest nudny, głupi, albo inaczej go obrazisz - obiecuję, że Cię znajdę! Bo rozdział jest genialny i ja nie wiem jak możesz, w ogóle tak mówić, że jest do kitu.
OdpowiedzUsuńOjejku, miś przesiąknięty zapachem Niall'a. :3 I drugie jejku, jacy oni są uroczy. No i nareszcie coś zaczyna się dziać. Może nasi bohaterowie w końcu zrozumieją to, co mają zrozumieć i będą żyli razem długo i szczęśliwie!
Rany, nie wieżę, że to napisałam. Nigdy w życiu nie lubiłam romansów. Ale Twój jest strasznie magiczny i klimatyczny. Już nie mogę się doczekać co dalej, więc czekam na ósemeczkę. :)
P.S. Jakoś tak szybko Li spławiła Nathana, ale ja mam do niego jakieś przeczucie. Coś mi się wydaje, że chłopak jeszcze tutaj się pojawi. Chyba.
Ściskam mocno, xoxo
Jej świetny rozdział!! Sporo monologów pomiędzy bohaterami :) Nie prawda, że jest nudny!!! Ten rozdział jest słodki xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@angela_dudek
to jest świetne, szkoda tylko, że się nie zgadali nadal o rodzicach :P czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJak jeszcze raz powiesz że ten rozdział jest nudny itp. To przysięgam że przyjadę do Ciebie i Ci łeb urwe :* Rozdział jest świetny ! Ja też chce takiego misia :c Kup mi :* czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu: http://onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com/2014/05/liebster-award-d.html
Pzdr. :*
Dostałaś nominację do Liebster Award :*
OdpowiedzUsuńhttp://crazzy-mofos.blogspot.com/2014/05/liebster-awards-2.html
Na początek, bo zapomnę. Cytując moją dawną polonistkę "Słowo UPARTOŚĆ nie istnieje!" Tak, mam taką notatkę w zeszycie. Czerwoną ;)
OdpowiedzUsuńA teraz do treści. Boże, na miejscu Leili zaczęłabym się bać tego chłopaka. W normalnych warunkach nie wpada się na jednego człowieka tyle razy. Nie ma opcji!
Uwielbiam sposób, w jaki opisujesz to, co dzieje się z dziewczyną, gdy wpada na tego prześladowcę, gdy ich ciała się przypadkowo spotykają, gdy spoglądają na siebie. A scena z taksówką - niby oklepana, a jednak ma w sobie coś.
Do mnie jednak najbardziej przemówił fragment, w którym główna bohaterka rozmyśla w deszczu o swoim ojcu i o samotności. Wydaje mi się, że brak bliskiej osoby w takiej podróży to największa bolączka. Bo przecież czasem każdy chciałby z kimś porozmawiać, przytulić się ;) Mam nadzieję, że nowy towarzysz podróży umili jej chwile samotności :D
Wyobrażam sobie minę kobiety w hotelu. Nie ma to jak wizyta dwójki osób, które nie są w pełni zdrowe psychicznie ;) Czemu mnie nie zdziwiło, że dostali akurat tak położone pokoje? :)
Przepraszam za brak ładu, ale za dużo się uczyłam na ustny polski na jutro xD
Pozdrawiam, do następnego!
Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudeńko :)
OdpowiedzUsuńKochana!
OdpowiedzUsuńChyba muszę Ci jakieś namiary na siebie zostawić byś mnie powiadamiała, bo co prawda Cię obserwuje, ale kiedyś może mi coś umknąć. A dowiedzieć o Twoim rozdziale to jakby usłyszeć, że już jutro gwiazdka!
Dobra, może nie aż tak bardzo, ale blisko. Na prawdę się szczerze ucieszyłam, że dodałaś rozdział siódmy. Pałam niewytłumaczalnym entuzjazmem i przywiązaniem do tego opowiadania. Może to przez zabójczy szablon? Albo niebanalną, słodką i rozczulającą fabułę? Nie ważne. Ważne, że masz mnie jako czytelnika, a ja Ciebie jako mojego dostawce uniesień literackich. Czyż to nie cudowny związek?
Myśli Horanka na początku rozdziału? Zdecydowanie na plus. Właśnie tak sobie wyobrażam jego osobowość. Wiecznie głodny idealista, szukający prawdziwej miłości. Taki typ, co jak najdzie właściwą kobietę to nie dostrzeże w niej żadnej wady, a raczej zmieni wszystko w niej w najbardziej kwieciste superlatywy.
A Leila! Kochanie, nie jesteś wariatką. Po prostu jesteście sobie przeznaczeni!
Ech... Teraz to ja brzmię jak wariatka. Ale przyznam szczerze, że wszystkie słowa, których używasz by wyrazić zażyłość miedzy nimi dokładnie takie pozostawiają wrażenie. Widzę, że konsekwentnie podążasz za założeniami opowiadania i to się chwali. Są miliony opowiadań, które gdzieś w trakcie rozwijania się akcji, gubią swój nadrzędny cel, co powoduje u czytelnika konsternacje. A ty nie. Nie dość, że to godne pochwały, to raz jeszcze powtórzę: to co się miedzy tą dwójką dzieje jest ekstremalnie słodkie.
*tęcza*
Chociaż cofam to co powiedziałam o L. Jednak jest jebnięta. Co ona? Z moją Meg przebywała? Najpierw wtyka nos w nieswoje sprawy i inwigiluje Horana w temacie jego powodów do podróżowania, a gdy ten szczerze i uczciwie zainteresowany pyta o to samo, to jak zimna sucz każe mu się odwalić. Młoda damo, opanuj się. Wiem, że Twoja mama i jej młodość to dla Ciebie wrażliwy temat, ale ja mogę Cię zapewnić, że w fotelu obok siedzi kawałek dobrego materiały na męża.
Uwielbiam Twoje słownictwo. Zasób słów masz bogaty i barwny i dzięki temu tak przyjemnie się czyta to opowiadanie. Zdania wchodzą równie gładko jak spaghetti, a w połączeniu z przyjemną treścią, przed naszym nosem serwowany jest majstersztyk. Rozdział jest dobry. Nie znakomity, bo udowodniłaś, że stać Cię na więcej. Było w tym rozdziale dużo o uczuciach Leili, czego brakowało ostatnio, to pozytywne. A poza tym nie mamy żadnej konkretnej akcji, poza działaniami upartego WSZECHŚWIATA (aka autorki), aby połączyć naszą dwójkę obieżyświatów.
Aby się dużo nie rozciągać z uwagami negatywnymi, zrobimy je od myślników. I przypominam, to że wytykam coś, wcale nie oznacza, że nie jestem ukontentowana po przeczytaniu rozdziału, po prostu wyznaję prostą filozofię, że trzeba równać w górę, a nie w dół. Ot.
-przecinki Ci uciekają kotku, jak używasz wielu przysłówków/przymiotników
-nie jestem przekonana co do pisania Irlandzczyk z wielkiej litery
Pooooooooooooooooooooozdrawiam,
M.K
last-direction.blogspot.com
feedback-ff.blogspot.com
Kiedy następny rozdział ? ;>
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu (niedziela), ale nie obiecuje, ponieważ mam dwa (O.o) ogniska :) x
UsuńŚwietny <3 ide czytać poprzednie rozdziały.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam - http://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/