niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 5

EDIT: Cześć! Informuję, że nowy rozdział pojawi się w okolicach 27.04. Jednak nie jest to dokładna data, w 25 w piątek mam zakończenie szkoły i mogę leżeć pod stołem :D Żartuje :)

Cieplutkich świąt w gronie rodziny!


Cześć misie pysie! Bardzo was przepraszam, za to idiotyczne opóźnienie, ale nie miałam zbytnio czasu, by sama zerknąć na rozdział, a co dopiero po prosić, żeby też ktoś inny to zrobił. Jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie, oddaje w wasze ręce taki trochę ostatni, najmniej ciekawy rozdział :D Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba i zaskoczy :> Bo nie chodzi tutaj o to, by jak najszybciej sprowadzić na główny wątek :D Dziękuje za wasze miłe słowa, jesteście kochani! <3
+ Nowy bohater w zakładce powyżej ;)
+2 Zrobiłam porządek w informowanych jeśli kogoś nie ma proszę dać znać.

*

Chłopak uśmiechał się szeroko, wkładając do dłoni Leili swoje okulary. Dziewczyna spojrzała na swoją rękę i na niego. Drugą wciąż trzymając uniesioną do góry bluzkę, stała w osłupieniu, uważnie przyglądając się jego poczynaniom.
 Przed nią stał prawdziwy z krwi i kości Nathan Sykes, który zdjął swoją kurtkę, a następie bluzę, która jeszcze okrywała jego ramiona i podał ją dziewczynie, uprzednio zabierając swoje rzeczy. Li przez chwilę patrzyła na bluzę w jej dłoni po czym szybko zniknęła za drzwiami łazienki. Czuła jak na je policzki wkradają się rumieńce, żałowała że nie spakowała do podręcznej torby szczotki, mogłaby teraz swobodnie rozpuścić swoje włosy. Zawsze uważała, że facetom podoba się właśnie kiedy jej długie brązowe włosy opadają na plecy. Ze świstem wypuściła powietrze z płuc wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, nie wiedziała dlaczego sprawa z włosami przyszła jej na myśl. Przecież to gwiazda, co mogłaby w niej zobaczyć niezwykłego? Z resztą Leila nigdy nie myślała o takich rzeczach jak przypodobanie się komuś. Zagryzła wargę do krwi, zdejmując bluzkę i kurtkę chwilowo kładąc je na umywalkę, urwała parę ręczników i mocząc je w chłodnej wodzie przyłożyła do swojego brzucha. Kiedy już uznała, że wszystko w porządku spojrzała na bluzę, która leżała obok jej rzeczy. Czy to w porządku, że założę ją na siebie? - przeszło jej przez myśl. Jeszcze przez chwilę zastanawiała się nawet nad tym, dlaczego chłopak dał ją jej, ale w końcu chęć wyglądania schludnie wzięła górę. Gdzieś w tle czaił się również strach, co stanie się kiedy ktoś zobaczy ją w tej bluzie? Lub nawet sfotografuje? Li odepchnęła te myśli na bok wmawiając sobie, że przecież tysiące ludzi może mieć właśnie taką bluzę. Na swoje chude ramiona wciągnęła ciemne i ciepłe okrycie, podniosła wzrok by ocenić swój wygląd. Chciało jej się śmiać, bluza była na nią oczywiście za duża, jak po starszym bracie lub chłopaku, rękawy zakrywały jej całe dłonie, a cała sięgała do połowy uda, ale było to chyba lepsze niż mokra i brudna bluzka. Zaciągnęła się powietrzem, a do jej nozdrzy dotarł przyjemny zapach. Przymknęła na chwilę oczy, bluza pachniała wyjątkowo, inaczej niż te wszystkie inne, które z czasem nosiła po ojcu. Ta pachniała świeżością, proszkiem do prania jak i również drogimi perfumami, które tak strasznie przypadły jej do gustu. W końcu zabrała swoje ubrania, top schowała do torebki, a kurtkę narzuciła na ramiona. Przełykając ślinę nadusiła klamkę, co jeśli on musiał już iść? Co wtedy zrobi z jego bluzą?
 Otworzyła drzwi i ujrzała go stojącego z uniesioną ręką i zaciśniętą w pięść, właśnie miał zamiar zapukać. Jego wargi zadrżały, a następnie próbując się nie roześmiać ułożył je w szeroki uśmiech. Zmierzył ją od góry do dołu i z powrotem, na końcu napotykając jej zielone oczy.  Oblizała spierzchnięte usta i odwzajemniła uśmiech pozwalając by z jej ust wypłynęło:
 - Dziękuje.. um, za bluzę - zahaczyła kilka odstających kosmyków włosów za ucho, uważnie obserwując zachowanie Nathana, który złapał ją za łokieć odsuwając w bok, by inni ludzie mogli skorzystać z toalet.
 - Nie ma za co. To była moja winna przynajmniej tak mogłem ci pomóc i - przez chwilę zawahał się, nerwowo spoglądając przez ramię na grupę dziewczyn, która przyglądała im się od dłuższego czasu. Założył ciemne okulary na nos, choć czuł że to i tak go nie uratuje - chciałbym cię jeszcze odwieźć, jeśli to nie kłopot oczywiście. No wiesz w ramach rekompensaty - czarujący uśmiech namalował się na jego twarzy, można by być pewnym, że jego oczy również zaświeciły się dodając mu uroku, jednak Leila nie mogła tego dostrzec. Ani nie mogła mu już odpowiedzieć.
 - Nathan Sykes? - usłyszeli obok siebie kilka piskliwych głosów, parę dziewczyn młodszych od ich obu stanęło z wyciągniętymi telefonami i notesami. Niektóre z nich zaczęły obrzucać brunetkę nieprzyjemnymi spojrzeniami. Były ewidentnie zazdrosne, stała przecież obok Nathana, ich boga. Nat spojrzał na stojącą Li w jego bluzie, a następnie szybko zabrał się za podpisywanie i robienie zdjęć. Dziewczyna poczuła się zbędna, poczuła też, że to idealny moment na to, by się wymknąć niepostrzeżenie, ale zanim zrobiła pierwszy krok przypomniało jej się, że stoi tutaj z nim tylko dlatego, że jako dżentelmen podarował jej swoją bluzę. Westchnęła, te wszystkie szalone fanki nie wyglądały w stosunku do niej na przyjazne. Objęła się ramionami chcąc udać, że wcale nie jest zainteresowania staniem tutaj i wyczekiwaniem na nie wiadomo co. Przestąpiła z nogi na nogę kiedy ostatnia z dziewczyn zrobiła sobie upragnione zdjęcie i na odchodne obrzuciła ją znów pełnym znienawidzenia spojrzeniem. Li wywróciła oczami, a Nathan uniósł brwi czekając na odpowiedź na wcześniej zadane pytanie. Poprawiła swoją torbę na ramieniu, w końcu poważnie zastanawiając się nad jego propozycją.
 On był gwiazdą, z całą pewnością nie mógł zrobić jej czegoś złego, takie przynajmniej miała wrażenie. No i z resztą na dworze było pewnie już chłodno, a ona miała na sobie cudzą bluzę i kurtkę tylko zarzuconą na ramiona, która tak naprawdę w ogóle nic nie dawała. Przytaknęła głową.
 - Dobrze, niech będzie - Nat uśmiechnął się szeroko wyciągając rękę z kubkiem kawy w jej stronę.
 - Pomyślałem, że dobrze ci zrobi. - wcześniej go nie zauważyła. Uśmiechnęła się szeroko, mimo iż była już wieczorowa pora, ona wciąż potrzebowała zastrzyku energii. Uniosła delikatnie wieczko, z ciekawości sprawdzając, jaką chłopak zamówił dla niej kawę. Spojrzała w jego plecy, kiedy oboje ruszyli do wyjścia i roześmiała się sama do siebie. Trafił.

~
Mieszkanie Harry’ego miało jasne ściany i było umeblowane w ciemnych kolorach. Ten kontrast sprawiał, że Horan czuł się na początku nieswojo. Chciał jak najszybciej wrócić do hotelu i położyć się w ciepłym łóżku, by odpocząć. Dzisiejszy dzień był długi, w życiu nie oskarżyłby siebie o przejście tylu kilometrów w nieznanym mieście. Niestety, Curly miał ogromny dar przekonywania i obiecał, że odwiezie go zaraz po tym jak pokaże mu swoją najnowszą i najlepszą gitarę. Oczy Nialla świeciły się jak żarówki, kiedy chłopak mówił mu, co to za gitara i nie mógł przegapić takiej okazji. Przecież, to była jego pasja, nie było mowy, że nie skorzysta z takiej właśnie okazji.  
 Na sam początek Haz zaproponował mu coś do picia. Niall poprosił o zwykłą wodę, myśląc o tym jak dawno nic nie pił, nie wspominając już o jedzeniu. Kiedy pod szafkami zauważył, czerwone dorodne jabłka, przysłowiowa ślinka zaczęła mu cieknąć, a lokaty roześmiał się patrząc na niego.
 - Weź jak tak bardzo chcesz - wzruszył ramionami, dając mu do ręki jedną szklankę i ruszył na salony.
 Blondyn wpatrywał się w jego plecy. Właśnie nadużywał jego gościnności, było ciemno, późno, a Harry przyprowadził go do swojego mieszkania, jak starego znajomego. W końcu nie ma co się dziwić, świetnie dogadywali się od samego początku i gdyby mieszkali na tym samym kontynencie, w tym samym mieście mogliby być wspaniałymi przyjaciółmi. Potrząsnął głową odganiając wszystkie złe myśli, które zaczęły nawiedzać jego umysł i zabrał owoc, by następnie wgryźć się w niego. Przecież nic mu się nie stanie, prawda?
 W końcu ruszył za chłopakiem, który z rozbawieniem na twarzy obserwował go z salonu. Przeszli przez niego, by następnie znaleźć się w błękitnym pokoju. Niall zmarszczył brwi, dlaczego błękit? Całe mieszkanie Harry’ego było w  kontrastach a ten pokój, był inny, miał jeden jedyny kolor.
 - To raj - wyjaśnił Harry patrząc na blondyna, który rozglądał się i z każdym oddechem pochłaniał, wszystko co tam się znajdowało. Każdą gitarę, kostkę, płytę, zdjęcie. - To raj dla muzyków, tak go nazwałem - sprostował, zapalając małe, dodatkowe lampki znajdujące się na ścianach, które jeszcze bardziej uwydatniały jego kolekcję. Niall faktycznie czuł się jak w raju pośród tylu gitar. Niepewnie opuszkami palców, uprzednio spoglądając na Harry’ego, który potaknął głową, dotknął jednej. Uśmiech rozświetlił jego twarz kiedy zdjął ją i przysiadł w jednym kącie obok Curly’ego, który siedział już z jakąś inną gitarą cicho coś na niej grając.    
 - To ta - przerwał po chwili, delikatnie od siebie odsuwając instrument. Chłopak zerknął na niego, miodowy kolor dodawał jeszcze większej wyjątkowości, pokrętła wyglądały jak pozłacane, a gryf jakby nikt wcześniej go nie dotykał. Struny, po mimo, że przecież przy każdych gitarach są podobne, idealnie współgrały z tą, jakby już samym wyglądem tworząc najpiękniejszą w świecie muzykę. Wyciągnął rękę i dotknął strun, które drgając wydały z siebie czyste dźwięki. - Chcesz na niej zagrać ? - brwi Harry’ego uniosły się do góry, gdy z delikatnym uśmiechem spoglądał na zauroczonego Irlandczyka. Chwilę potem przedmiot, był w jego dłoniach i grał cicho jakąś melodię, do której Styles z początku tylko mruczał coś pod nosem, by później zacząć śpiewać. Ich muzyka odbijała się od ścian i wracała do nich wywołując emocje, których często nie da się zapomnieć. Łomotanie serca, błogość, jakby nic oprócz aktualnego momentu się nie liczyło. Bo przecież tak było, muzyka uskrzydla, przenosi do innego świata, bez bólu, cierpienia, złych wspomnień.
 Niall przytrzymał struny na ostatnim dźwięku i w pokoju zapanowała cisza. Na twarzach obu chłopaków wciąż widniał uśmiech, a w uszach brzmiał z daleka ostatni dźwięk. Każdy z nich chciał zatrzymać go jeszcze dłużej, niestety, to nigdy nie jest do końca możliwe. Da się go powtórzyć, ale nigdy nie czujesz tego samego. To zawsze jest owiane nutką tajemniczego nowego uczucia. Zielone oczy Harry’ego radośnie spojrzały w stronę chłopaka w tym samym momencie, kiedy odwrócił on swoją głowę.- Nieźle grasz - blondyn kiwnął głową w podziękowaniu i uważnie przesunął gitarę w stronę właściciela. Tak naprawdę nie chciał jej oddawać, kto by chciał, ale niestety nie miał prawa zatrzymać jej tylko dla siebie, nawet jeśli bardzo tego pragnął. Harry wstał, niesforne loki opadły na jego czoło i jednym szybkim ruchem ręki odgarnął je, następnie odkładając instrument na miejsce. - Żałujesz, że nie masz przy sobie swojej gitary? - ciemne brwi chłopaka uniosły się ku górze, kiedy zwykły akustyk został zdjęty ze ściany. Nialler westchnął. Bardzo. To było jego największe pragnienie by wrócić się po swoją gitarę, która została w domu, za pewnie wciąż oparta o ściany w kącie. Może już nawet trochę zakurzona, na pewno nikt nie pomyślał o tym, by chociaż przetrzeć. Poruszył się nie spokojnie i przytaknął, po chwili opierając się na dłoniach wstał z ziemi i otrzepał niewidzialny pyłek ze spodni. Gdy podniósł głowę, kędzierzawy stał kilka kroków bliżej z tajemniczym uśmiechem, malującym się na jego ustach i uwydatniającym urocze dołeczki. Irlandczyk spoglądał na niego z ukosa z dziwnym wyrazem twarzy.
- O co chodzi? - zapytał, przeczesując palcami swoje blond włosy, układając usta w delikatnym i przyjaznym uśmiechu. W tym momencie zachowanie Harry’ego było podejrzane, ale w nie zły sposób, wręcz przeciwnie. Kiedy słowa powoli wypłynęły z ust Culry’ego, Niall zamarł. Jakby czas się zatrzymał, wpatrywał się w instrument trzymany przez jego towarzysz i nie dowierzał. W jego głowie rodziło się tylko jedno pytanie, nie mógł go z siebie wydusić, więc powiedział w końcu, rozbieganym spojrzeniem obejmując najpierw pomieszczenie i skupiając się na końcu na chłopaku - Jak to moja? - rozległ się chichot, którego blondyn naprawdę nie rozumiał. Dla niego było to coś bardzo odległego. Bo w końcu jakim prawem Harry daje mu swoją gitarę? To przecież nienormalne, niedorzeczne i po prostu głupie. Nie znają się, a już na pewno więcej w życiu się nie spotkają, a tutaj prezent od nieznajomego, dla nieznajomego.
- Nie zastanawiaj się tylko ją bierz - stwierdził, praktycznie wpychając w dłonie Horana lśniącego akustyka - Mam jeszcze dużo innych. - Gitara była czarna, z delikatnymi srebrnymi wykończeniami. Chłopak stał w milczeniu przyglądając się przedmiotowi w dłoniach i westchnął nie mogąc więcej czasu powstrzymywać, by dotknąć strun. To było silniejsze od niego, w końcu właśnie to wrzało mu w krwi i dodawało sił do życia. Gitara była nienastrojona i oboje skrzywili się na jej dźwięk, ale zaraz potem zaśmiali. - Nastroisz ją później, teraz chodź odwiozę cię.
~
Siedziała w przestronnym samochodzie Nathana dopijając swoją kawę do końca. Chłopak spoglądał na nią kątem oka z uśmiechem na twarzy. Nigdy wcześniej nie widział tutaj takiej dziewczyny. Nie żeby NY był miastem, gdzie zna każdą, co to, to nie, jednak Leila wydawała mu się naprawdę inna i wyjątkowa. Nie była stąd i to było widać, dziewczyny z tego miasta były prostolinijne i często myślały tylko i wyłącznie o sobie, ale brązowowłosa nawet nie wyglądała na taką.
 Podniosła głowę i spojrzała na niego lekko przygryzając swoją dolną wargę. Nigdy wcześniej nie spotkała żadnej gwiazdy, nawet jeśli ona dopiero zaczynała wspinać się na wysokie i strome szczyty sławy. Obróciła w dłoniach swój kubek, w głowie przygotowując swoją wypowiedź. Jednak to wcale nie było takie łatwe dla niej. W radio leciała jakaś bliżej nie znana piosenka, ale melodia przypadła jej do gustu, więc może też dlatego odwlekała swoje wyjście na powietrze. Z resztą, przecież chłopak musiał wyjść z nią i poczekać, aż się przebierze, aby odebrać swoją bluzę. Tylko jak mu ma to powiedzieć? Skarciła się za swoje dziwnie myśli, kiedy poczuła jak policzki minimalnie zmieniają swój kolor. Jej wzrok jak opętany przeskakiwał z pustego papierowego kubka, na radio i drogę przed nią.  Zaciągnęła się powietrzem i do jej nozdrzy dotarł wcześniej poznany zapach. Bluza, którą wciąż miała na sobie pachniała nim, chłopakiem który siedział obok niej i coraz bardziej, próbował ukryć swój uśmiech, wkradający się na jego usta.
 - Musisz ze mną wejść, oddam ci - puściła kubek i chwyciła suwak ubrania. Podniosła głowę i spojrzała na niego z półuśmiechem, z zaróżowionymi policzkami. Z jej koka kilka pukli wysunęło się i opadło na twarz, zdmuchnęła je, ale one tylko uniosły się i znów opadły jak wcześniej. Zadrżała, kiedy dłoń Nathana wysunęła się i odgarnęła kosmyki włosów zahaczając je za ucho, i jakby niechcący muskając przy tym jej skórę. Zwilżyła wargi układając je w uśmiechu i wciąż wyczekując odpowiedzi.
 - Nic nie muszę, Li - odezwał się, dziewczyna zerknęła w jego oczy, które błyszczały w świetle lampy, która ukradkiem wkradała się do samochodu.  Speszyła się spuszczając znów głowę i chwytając mocniej kubek, który zmienił swój wygląd. - Chcę zobaczyć cię jutro, co ty na to? Wtedy oddasz mi bluzę - zielonooka przełknęła ślinę, marszcząc brwi i zastanawiając się nad słowami chłopaka. Jej mama przeżyła przygodę życia z mężczyzną u boku, a ona właśnie spotkała kogoś, kto jak widać nie chce tak szybko opuszczać jej życia. Oblizała wargi wpatrując się w swoje dłonie i zniekształcony kubek, było w nim coś intrygującego, choć tak naprawdę był to zwykły, nic nie warty przedmiot po kawie.  Próbowała rozgryźć swoje myśli, nad czym ona tak właściwie się zastanawiała? Chłopak proponował jej prawdopodobnie dzień przyjemnych wrażeń, a ona nie potrafiła nic z siebie wydusić.  Jak nigdy, przecież z reguły buzia jej się nie zamykała, co czasem było istnym przekleństwem. Ciekawość wzrosła kiedy Nathan natarczywie wpatrywał się w jej osobę. Poruszyła się niespokojnie i spojrzała na niego unosząc ku górze jeden kącik swoich ust.
 - Z przyjemnością - chwyciła za klamkę i zwinnie, nie przedłużając, wyskoczyła z samochodu. Jedną ręką poprawiła swoją torbę na ramieniu, kiedy okno po stronie pasażera otworzyło się.
- Przyjadę po ciebie rano, mam wolne - usłyszała, po czym chłopak odjechał, a ona jeszcze przez chwilę wpatrywała się w oddalające auto. Wchodząc po schodach do swojego pokoju nie mogła pozbyć się uśmiechu, który wkradał się na jej malinowe usta. Nie do końca rozumiała dlaczego w pewnym momencie nie potrafiła być prawdziwą sobą. Nathan może i jest gwiazdą, ale był również takim samym człowiekiem, z krwi i kości, jak ona. 



 Skomentuj, jeśli przeczytałaś/eś, każda opinia się przyda :) I im was więcej, tym lepiej dla nowego rozdziału! :D 

16 komentarzy:

  1. Cbjsksbsisjjwoxnahhshsjsjsjdkkdkssnjwkzmkkinddehhvha *-*
    JEJKU ! :* JAKI ŚWIETNY. ! :)
    PIERWSZA !

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże boski rozdzial *-* ale ja chcem Li i Nialla <3 czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3
    Zapraszam do mnie :)
    Adres: http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
    Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=c1BPtrsFtNI

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejny świetny rozdział :)
    podoba mi się twoje opowiadanie
    życzę weny ;****
    zapraszam do mnie :)
    http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział wcale nie jest nudny :)
    właśnie jeden z lepszych, które napisałaś, bardzo mi się podobał.
    nawet nie wiesz jak bardzo się zdziwiłam "tajemniczym oblewaczem", ale było to raczej przyjemne zaskoczenie. podoba mi się jak poprowadziłaś akcję i strasznie urzekł mnie moment, w którym Harry podarowuje Niallowi gitarę. tylko zastanawia mnie dlaczego to zrobił, może jakieś kontakty z jego ojcem?
    rozdział baaaaaaaardzo mi się podobał i przyznam szczerze, że czuję ogromny niedosyt! więc zabieraj się szybciutko za pisanie, żebym nie umarła z niecierpliwości. ;)
    mam jeszcze jedno pytania, czy szablon wykonywałaś sama? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :) Poprosiłam o wykonanie wspaniałą @Real_Paradiise :) xx
      Dziękuje za miły komentarz, czekam na coś nowego u Ciebie! :*

      Usuń
  6. Tyle gitar w jednym miejscu! Aż sama chciałabym to zobaczyć. Miło patrzeć na ludzi, którzy mają pasję. A Horan bez wątpienia ją ma. Zaskoczyło mnie postępowanie Harry'ego, który oddał prawie nieznajomemu swojego akustyka. Ale cóż, artysta ;)

    Nathan to ciekawa postać. Leila mu się podoba, to widać. Prawdopodobnie dlatego, że jest zupełnie inna od dziewczyn, które zna. Dziwi mnie tylko, że tak szybko był w stanie stwierdzić, iż dziewczyna nie jest egoistką. Nie chodzi mi akurat o główną bohaterkę, ale pozory często mylą.

    Rozbawiła mnie scena, w której fanki chłopaka nienawistnie przyglądały się szatynce. Nastoletnie psychopatki bywają tak zabawne :) I żałosne zarazem...

    Ciekawe, co wyjdzie z tego spotkania Li i Nathana. Czyżby dziewczyna - wspominając o podróży matki i o tym, że kogoś spotkała - zapomniała już o chłopcu od walizki? Mam nadzieję, że nie ;)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział oraz liczę, że znów uraczysz nas fragmentem z pamiętnika matki Li.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Torturujesz nas karząc tyle czekać!:c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :< Chcę by było pięknie, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie :*

      Usuń
  8. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale niewygodnie pisze mi się komentarze na telefonie ;x
    Co do rozdziału; poprzednie posty były według mnie lepsze, ale wiem, że ciężko jest napisać równie dobry od poprzedników rozdział.
    Zdziwiłam się czytając, że wkręciłaś nowego bohatera. Tym bardziej zdziwiłam się, że dałaś Nathana Sykesa. I na początku zniechęciłam się trochę, bo nie ukrywam, że nie lubię ani jego, ani jego zespołu. Ale to tylko moja opinia, która z czasem wyparowała.
    I czytając ten rozdział, to z jednej strony polubiłam Nathana, bo podarował Leilli bluzę, ale z drugiej strony jednak go nie polubiłam. Był taki uwodzicielski i w dodatku wylał kawę na główną bohaterkę! Ja na miejscu Li zaczęłabym narzekać, że zmarnowałam swoje pieniądze kupując tą kawę, bo nawet jej nie wypiłam. Natomiast Leila zaczęła martwić się o swoją bluzkę. I właśnie przez to, zaczęłam się zastanawiać, czy oby na pewno lubię wykreowaną przez ciebie bohaterkę.
    Ale można stwierdzić, że rozdział mi się podoba i czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam,
    Earnest.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pliis dodaj jak najszybciej, bo się wciągnęłam!!! Czekam na nexta!!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, matko! Trafiasz w moje serce za każdym kolejnym rozdziałem!
    Zazdroszczę Li, też kiedyś chciałabym ubrać bluzę Nathana isbrfnjigsjnhkrfsjd
    Pewnie wiele osób Ci to mówi, ja pewnie też kiedyś mówiłam, ale masz niesamowity talent! Przepraszam, przepraszam i przepraszam za takie krótkie komentarze, ale nigdy nie potrafię napisać nic długiego, nie robiąc z siebie idiotki. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
    I powtórzę: rozdział wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana!

    Dziękuję Ci za komentarz na LD i muszę powiedzieć, że nie mogę wyrazić jak bardzo cieszę się, że podoba Ci sie opowiadanie. Wiem, ze jest ono specyficzne, więc na prawdę trzeba otwartości umysłu by się nim nie zmęczyć. I tak, to był komplement dla Ciebie.
    Chyba chwilę mi zajęło dotarcie do Twojego opowiadania. Za co ogromnie przepraszam. W sensie przeleciałam po nim wzrokiem pobieżnie wcześniej, ale nie lubię robić nic na pół gwizfdka, wiec teraz poświeciłam mu więcej uwagi.

    I zanim przejdę do omawiania szczegółowo wydarzeń z tego rozdziału, przyznam się, że czytając rozdział miałam biblijne objawienie (lol jestem ateistką xD), że nasza dwójka bohaterów jest kuszona. Piękna Leila przez bożyszcze nastolatke została wśród tłumu dostrzeżona, a NIall trafił na podejrzanego chłopaka, który od tak wręcza mu swoją gitarę. No proszę Cię. Coś tu śmierdzi z kilometra i tym razem nie są to moje skarpetki.

    Zawsze zastanawiał mnie ten motyw z kawą. Widziałam go w filmach i w wielu opowiadaniach był opisywany, ale mimo, że moje przyjaciółki nazwać fajtłapami to mało, to im się to nigdy nie zdarzyło. A za każdym razem w Starbucksie czy w CH liczę, że zobaczę taką scenę. Mnie sie to of course nie zdarzy, bo los obdarzył mnie szóstym zmysłem jeśli chodzi o koordynację i mogę jednocześnie czytać tekst, wysyłać sms'a, rozmawiać z koleżanką i dumnie kroczyć przez korytarz. No cholera by to wzięła, że ominie mnie taka romantyczna rozrywka jak wylanie kawy na bluzkę. Cała ta gwiazda internetu postąpiła bardzo szarmancko, co się mu chwali. Numer z bluzą - me like. Niach, niach, niach. Męskie perfumy, a właściwie męski zapach to nie coś obok czego można przejść obojętne. I nie dziwę sie, ze Li zgodziła się na tą podwózkę. Sama bym tak zrobiła.

    Nie wiem czemu, ale jestem okropnie podejrzliwa w stosunku do Harrego, którego tu wykreowałaś. Osobiście, tworzę Harrych, którzy od początku albo wzbudzają współczucie z powodu tego, że są pokrzywdzeni, albo po prostu są cudowni, jak ten z LD. A Twój? No dobra, luzaczek-przyjemniaczek, ale coś jest z nim nie w porządku. Coś mi nie gra i nie potrafię powiedzieć co. No dobra, widzę, że kocha muzykę, że to jego pasja i ma na jej punkcie fi-bzdziu, ale coś jest poza tym i nie potrafię odgadnąć co i niesamowicie mnie to irytuje.

    Ogólnie, oczywiście rozdział jest cudowny. Moje reakcje wynikają z tego, że się już odrobinę zżyłam z bohaterami i będę ich dopingować w drodze do Happy End'u, który oczywiście ma nadejść. Wcale nie musi nadejść szybko. Co wiecej - obraziłabym się na Ciebie niezmiernie, gdyby za dwa rozdziały już sie opowiadanie skończyło i by było Happy Ever After. Nieeeee.e. Jak każdym Bohaterom i N. i L. należy sie długa droga przez sploty niefortunnych zdarzeń. Może nawet czasem niebezpiecznych. Po prostu nie ma tak łatwo. Fabułą rodzi duże nadzieje i mam nadzieje, że moim sprosta.

    Pozdrawiam, całuję i ściskam!

    Zabiegana, zalatana M.K w pociągu nad morze. ;-)

    http://last-direction.blogspot.com
    http://feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogę liczyć na twoją opinię?

    Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
    youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)

    OdpowiedzUsuń