EDIT3: lols, powinnam dawno to napisać. brawo ja jee.
Rozdział pojawi się dziś tj. 10.09 najpóźniej jutro (mam nadzieję)
EDIT2: Dziękuje za szablon Onllly! Mam nadzieję, że i wam się podoba! :>
EDIT: Dziś znów trochę informacji, więc proszę o przeczytanie notki. :)
Cześć wam!
Ogólnie ten rozdział jakoś nie do końca mi się podoba. Ogólnie ostatnio średnio mi się podoba wszystko co piszę, bo mam wrażenie, że kręcę jak cholera. Mniej więcej do połowy nawet mi się podoba, ale dalej uh.. sami oceńcie. Mam jednak nadzieję, że nie jest tak wcale beznadziejnie i jeszcze jest tutaj parę osób. (Dobra mam nadzieję, że więcej niż parę.)
Nadal jeszcze nie wiem, co zrobić z zakładką informowani, więc proszę was komentujcie jeśli przeczytacie, wystarczy jedno słowo, a dla mnie to kolejna prawdopodobnie godzina spędzona nad rozdziałem z większą przyjemnością.
Jeszcze takie pytanie.... Czy ktoś z was robi szablony? Możecie odpisać tutaj, na @Reniferowa_ (tt), i gg 51012864
No i jeśli macie jakieś swoje ulubione fragmenty z FYH, możecie je pisać na tt pod: #fyheartff ( choć powątpiewam w to) Jestem z siebie tak bardo dumna, bo to już 10! *-* Dziękuje wam bardzo!
Pierwszy raz zadedykuje komuś, rozdział i będzie on dla Mięty, ponieważ chyba mnie zabije za to wszystko to w nim przeczyta :D
*
Ktoś zatrzymał się w połowie drogi i odwrócił, w tym
ruchu było skrytych wiele uczuć i niemożliwa do pokonania determinacja. To było
to co skłoniło tego człowieka najpierw do jednego powolnego kroku otoczonego
lekkim strachem i zawahaniem się, czy czasem ziemia się nie rozstąpi, a później
do kilkunastu innych. Ciągnął za sobą walizkę, której kółko chybotało się
niebezpiecznie jakby powoli kończyło swój żywot i przygodę z bagażem, ale na
szczęście jeszcze dawało radę. Byłby nawet wstanie zostawić teraz ją po środku
tysiąca ludzi, gdyby miał pewność, że ONA wciąż tam stoi. Nie rozumiał do końca
swojego postępowania, może zachował się jak dzieciak, jak zaślepiony
idealnością drugiej osoby nastolatek, ale zdawało mu się, że postępuje
właściwie. Droga na odprawę czy lot nie była jego drogą, nie tym razem. Od dziś
miał podążać całkiem inną, prawdopodobnie z niezbyt nudną towarzyszką.
Prawdopodobnie.
Stała tam wpatrując się w ogrom ludzi,
przewijających się przed jej oczami, następnie wzięła do ręki telefon, by spotkać
się na linii z natrętem. Czuła się dziwnie; jak nigdy dotąd. Zawsze pozwalała
ludziom odchodzić, nawet gdy ich znała. A teraz nie miała zielonego pojęcia
dlaczego odczuwa stratę człowieka, którego prawie w ogóle nie znała. Który
przez kilka chwil zdawał się być jakimś wariatem śledzącym każdy jej ruch, a
nie czystym, najczystszym przypadkiem świata.
- Leila w końcu odebrałaś – zabrzmiał głos
piosenkarza i wtedy to poczuła. Całe jej ciało zostało sparaliżowane, przez
wypalające dziury w jej ciele spojrzenie, jakby chcąc dotrzeć do najważniejszej
części człowieka – duszy. Przyjemna kaskada dreszczy spłynęła po jej ciele,
pozwalając zaczerpnąć powietrza. Jakby porażona prądem poczuła ogromną radość i
siłę na widok blond tlenionej głowy. Kocie oczy zaiskrzyły się, kiedy niewiele
myśląc ruszyła w jego stronę, porzucając Nathana, który wykrzykiwał ni to
zmartwiony ni to zły jej imię. Nie ważne było teraz ile się znają, jak wiele
czasu jeszcze ze sobą spędzą. Liczyli się tylko oni, jak wtedy przy ich pierwszym
spotkaniu, na lotnisku, tylko tym razem w trochę inny sposób. Jego otwarte
ramiona, kiedy ustawił w końcu walizkę, czekał już tylko na jej osobę. Na jej
ciało (oczywiście) idealnie wpasowane w jego, mniejszą o całą głową i całą
radosną z jego widoku. Otoczył ją swoimi ramionami, jakby chcąc uchronić przed
wszystkim co złe, a ona uśmiechnęła się głupio sama do siebie pod nosem,
trzymając twarz przy jego piersi i mamrocząc coś niezrozumiałego.
A potem jakby grom z nieba spadła na nią świadomość
co robi. Położyła dłonie na jego ramionach odsuwając się na bezpieczną
odległość. Zmierzyła go karcącym wzrokiem i łapiąc się pod boki wysyczała
- Co ty tutaj robisz? – czuła jak radość i złość
przeplatają się ze sobą. Nie wiedziała czy powinna się cieszyć, bo jej
towarzysz stał naprzeciwko niej i nie wyglądał na osobę, która wybierała się do
Chicago. Czy być złą bo jej towarzysz stał naprzeciwko niej i nie wyglądał na
osobę, która wybierała się teraz do Chicago. Cholera – przemknęło jej przez
myśl, gdy Niall podrapał się po karku zastanawiając nad odpowiednimi słowami.
Bo chyba nie do końca wypadało palnąć, że po prostu i najzwyczajniej w świecie
wrócił do niej, bo czuł że to jest właściwie. Taki banał.
- Pomyślałem, że może jednak polecę rano i… - Leila
zagryzła wargę do środka, sprawiając tym, że Niall zachłysnął się samym
powietrzem. Złapał szybko rączkę od bagażu i ułożył usta w jakimś firmowym, nic
nieznaczącym uśmiechu. Spodziewał się raczej, jej wybuchu skoro charakterek
miała dość zadziwiający. Nie tym razem, nie przy nim, gdy odstawia takie
numery. Lei stała w osłupieniu przetwarzając jego słowa kilka razy od początku
do samego końca, jakby rozkładała je na sylaby, a później na litery, bo to by w
końcu z powrotem ułożyć je w słowa i zdanie. I nie mogła powstrzymać uśmiechu
który wpłynął na jej usta.
~
- Niall? – dziewczyna zerknęła na niego z pod
wachlarza czarnych rzęs, gdy szli obok siebie, co jakiś czas, niby przypadkiem
trącając swoje dłonie. Było już ciemno, światło pochodziło jedynie z
okolicznych lamp i przemieszczających się samochodów. Oprócz warkotów silników,
ptaków w oddali i szumu wiatru w konarach drzew oboje słyszeli odbijające się
stukotem kółka od bagażu blondyna, który ciągnął za sobą. Irlandczyk spojrzał
tylko na nią przelotnie – Nie masz gdzie spać – stwierdziła przystając i kręcąc
głową. – Trzeba było jechać, nie potrzebnie narobiłeś sobie problemów i…
- Weź przestań – przerwał jej z uśmiechem na ustach,
ukradkiem zerkając na siatkę, którą trzymał w drugiej dłoni i bardzo skutecznie
omijał wszelkie pytania o to co jest w środku.
Mrugnął do niej okiem z bezczelnym uśmiechem, który jak Leila dobrze się
domyślała nie mówił nic dobrego.
- To ma związek z tą idiotyczną siatką co? Powiesz mi
w końcu co w niej jest? - Złapała się
pod boki przystając i patrząc na niego wyczekująco. Tym razem nie miała zamiaru
opuścić, ma wystarczająco sił by stać tu godzinami i dniami, jeśli oczywiście
ktoś będzie donosił jej coś do przekąszenia. Zmrużyła oczy zaciskając zęby, a
Niall spojrzał na niebo z westchnieniem, które uleciało z jego płuc.
- Czy ty zawsze jesteś tak wkurzająco ciekawska? – Przymknął
oczy również przystając i odwracając się w jej stronie, by swobodnie spoglądać
na jej reakcje. Leila wzruszyła się, nikt wcześniej nie powiedział, że jest „wkurzająco”
ciekawska. Ludzie uważali to zazwyczaj jaką niezwykłą chęć do poznawania
świata, a nie jak coś przeklętego. Otuliła się ramionami, w jego ustach nie
brzmiało to miło, bardziej jakby powoli, albo w końcu, zaczynał mieć jej dość.
Bo przecież w każdy możliwy sposób, starała się nawiązać do tego co kombinuje,
a to była tak jakby niespodzianka. Jego oczy złagodniały, gdy spotkały się z
jej spojrzeniem, a ona stała tam po prostu jak zaczarowana. Jakby jego oczy
miały jakąś tajemniczą moc unieruchamiania każdej kończyny ciała człowieka, a
szczególności jej.
- Bo jestem – odpowiedziała po chwili, gdy
otrząsnęła się z jego wzroku i z niewidzialnego pyłku na swoich ciemnych
spodniach za kostkę.
- I na dodatek uparta – roześmiał się w głos
ruszając dalej, a ona wciąż zaciskając zęby powłóczyła za nim nogami. Kilka
chwil później na ich twarzach pojawiły się uśmiechy, szli w ciszy, ale żadnemu
z nich to nie przeszkadzało. On myślał o tym jak jego decyzja była dobra, o tym
że nie będzie o tym żałował. A ona? Ona znów myślała o swojej mamie, ale nie o
tych smutnych, przytłaczających zdarzeniach, tylko radosnych - tych które
wprawiały ją w stan podobny, do tego teraz. Powoli zaczynały boleć ją nogi i
nie miała sił, aby dalej iść, ciągnęła się za Niallerem, a on zwolnił krok i
kiwnął głową w niewielką, wydeptaną przez miejscowych dróżkę. – Jeszcze chwilę,
Lei – odsunął gałązkę, a ona przeszła pod jego ramieniem czując przyjemny
powiew wiatru i zapach uderzający w jej nozdrza. Pierwszy raz chłopak zwrócił
się do niej takim zdrobnieniem, ale podobało jej się. Gdyby była taka możliwość
mogłaby słuchać tego każdego dnia, mimo że brzmi to jak totalne szaleństwo.
Poczuła jego dłoń w dole swoich pleców i wyprostowała się, ciepło jakie
przeszyło jej ciało pochodziło właśnie z tamtego miejsca. Sprawiało, że jej
oddech przyśpieszał, a serce biło w niemożliwie szybkim tempie. Delikatnie
pokierował ją w lewą stronę, gdzie zza drzew i krzaków zobaczyła zwykły
najzwyklejszy w świecie park, tonący w jasnym świetle księżyca. Blondyn wyprzedził
ją o kilka kroków wymijając ławki, z siatki wyciągając dwie karimaty i kładąc
się w samym centrum zielonych płuc. Leila przetarła palcami czoło śmiejąc się
pod nosem i kładąc obok niego. To była
noc, gdy w towarzystwie swoich oddechów oglądali gwiazdy.
~
Miasto, gdzie podczas podróży jednym z autobusów włosy stają dęba, gęsia skórka pojawia się na każdym fragmencie twojego ciała, a ty chcesz wziąć nogi za pas i jak najszybciej stamtąd uciec; jeśli oczywiście wszystkie te historie uważasz za prawdę. Miasto, gdzie możesz na własne życzenie zwiedzić miejsce zbrodni lub zobaczyć nawiedzony dom, gdzie twoja wyobraźnia prawdopodobnie poruszy swoimi najstarszymi trybikami, które zardzewiałe ociężale ruszą przyprawiając twoją głowę o nieznośne bóle, poprzez jęki i zmyli twój wzrok. Wietrzne miasto, które rozwija się w niewyobrażalnym tempie i jak każda metropolia rośnie w siłę poprzez wieżowce, mająca na szczęście w swoich progach również pokaźne muzea i może mniej straszne atrakcje, na których Leila wolałaby teraz być.
Chicago.
Dziewczyna przeklinała w duchu swoją popapraną
dociekliwość, gdyby tylko wiedziała jak to bardzo na nią podziała nie wsiadłaby
do przeklętego autobusu, w którym mężczyzna swoim głębokim donośnym głosem
opowiadał nadnaturalne rzeczy. Niestety, nie tylko jej charakter miał na to
wpływ Niall, siedzący obok niej próbował ukryć śmiech, schylając głowę i
chichocząc pod nosem, wprawiając ją przez to w osłupienie. Dla niego może to
było i zabawne, jednak nie dla niej. Wbiła się jeszcze bardziej w siedzenie
przez co przysunęła się też bliżej Irlandczyka, który swobodnie siedział
rozwalony na swoim miejscu, nawet nie zwracając uwagę na Lei, mimo to czując
jej bliższą obecność. Po kilku minutach, gdzie dziewczyna nawet nie była w
stanie spojrzeć w lewą stronę, gdzie podobno (wiedziała, to ze słów
przewodnika) stał stary dom, w którym pojawiał się jęczący duch, kiedy to
wyjdzie na altankę. A następnie udaję się do ogrodu by odnaleźć siekierę,
łopatę i… Leila zatkała sobie uszy by nie słyszeć tych bzdur i poczuła jak
ramię blondyna porusza się, jakby w spazmach śmiechu, spojrzała na niego kątem
oka i faktycznie chłopak śmiał się w głos, a kilka głów odwróciło się w ich
stronę. Jego przymrużone oczy błyskały z daleka rozbawieniem, a kiedy na nią spojrzał
już wiedziała, że nie ma dłużej zamiaru tutaj tracić czasu. Poderwał się szybko
wstając i chwytają ją za przegub ręki i ciągnąc w stronę wyjścia. Szybko
wyskoczyli z autobusu, on śmiejąc się wciąż a ona z bladym uśmiechem na ustach.
- Naprawdę cię to przerażało? – Spojrzał na nią z
góry błękitnymi oczami unosząc brwi i zagryzając wargę by ukryć uśmiech. Ona
wzruszyła ramionami zamykając oczy, nabierając kolorów i parskając krótko
śmiechem – To były taaaakie bzdury. – Ruszył przed siebie wkładając ręce do
kieszeni od spodni, a ona jak zwykle ruszyła za nim. Wciąż za każdym razem
czuła się dziwnie pod spojrzeniem jego tęczówek, ba nawet w samym jego
towarzystwie czuła się dziwnie. Dziwnie idealnie.
Chicago było kolejnym wielkim miastem, które było w
ich planach. Dobiegał końca słoneczny dzień w którym przyjemnie spędzili
wspólnie czas zwiedzając. Wielka cieplna gwiazda chowała się za budynki, a z
południowej strony jak to zwykle tam bywa, wietrzyk urządzał sobie harce,
rozwiewając rozpuszczone włosy Lei. Zostało jeszcze kilka godzin do prawdziwego
końca dnia i to wtedy Leila zdobyła się na odważne postanowienie, że
porozmawiają na bardziej poważne tematy, skoro zdecydowali się urozmaicić swoją
podróż towarzystwem drugiej osoby. W wietrznym mieście zostają do jutra, a więc
obiecali sobie jeszcze przejażdżkę kolejką El, a później długi spacer wzdłuż
jeziora. Tak naprawdę to właśnie dzięki tej kolejce można poznać prawdziwy duch
tego miasta, który ukazuje etniczne dzielnice.
21
lipiec 1987
Nie
wiedziałam, że lot do Chicago może przyprawić mnie o zawał serca. Ogromna
burza, która rozszalała się w trakcie obudziła mnie ze snu, w który wpadłam na
kilka chwil i ze strachem wbiłam paznokcie w ramię Horana by i on się obudził.
Nie pamiętam potem wiele, tylko strach w ludzkich oczach i dłoń Bobby’ego,
który gładził moją uspakajając mnie. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze
i dotarliśmy cali i zdrowi na miejsce.
Usiedli w jego tymczasowym pokoju i dopiero wtedy
poczuli napływające zmęczenie. Leila westchnęła głośno opadając na ciemny fotel
i zamykając oczy, wzięła na ślepo gumkę z nadgarstka i na czubku głowy związała
sobie fikuśny koczek. Spojrzała na Niallera, który leżał na łóżku z nogami na
ziemi i oddychał miarowo jakby spał. Zacisnęła wargi, bo jeśli naprawdę zapadł
w sen, to wcale nie wypyta go o jego życie i nadal będą błąkać się po świecie
nie wiedząc o sobie kompletnie nic. Prawda była taka, że skoro postanowił
wrócić by spędzić z nią resztę wyjazdu, ona postanowiła dowiedzieć się o nim
czegoś więcej. Coś co pozwoli jej go lepiej poznać od środka, tak jak czasem on
odgaduje ją.
- Patrzysz na mnie? – Uniósł się na łokciach
uśmiechając łobuzersko, a ona spojrzała na niego, kręcąc głową.
- Jak się nazywasz? – Zapytała prostując się i
unosząc kąciki ust do góry, spojrzał na nią przeczesując włosy - Bo w końcu
wiesz, spędzamy ze sobą tak wiele czasu, a nic o sobie nie wiemy. – Podniosła
nogi i usiadła w fotelu po turecku, przez ten nagły ruch kilka kosmyków wypadło
z upięcia, ale nie przejęła się tym za bardzo.
- Niall Horan.
Niall Horan.
Horan.
H O R A N.
Leila przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad
znajomo brzmiącym nazwiskiem, a potem wstała. Nie słuchając jego głosu, który
najpierw prosił by i ona w końcu się przedstawiła, a potem ze strachem czy coś
się stało. Jak w amoku ruszyła do drzwi mając przed oczami tylko i wyłączenie
jedną rzecz. Notatnik znaleziony na strychu. Pismo jej matki jakby w jej głowie
ożyło pisząc każdą literę tego nazwiska coraz wyraźniej. Pchnęła drzwi i
zamknęła je na klucz w obawie, gdyby Irlandczykowi przyszło na myśl sprawdzić
co u niej. Położyła się na łóżku wyciągając z podręcznej toby książeczkę i
sprawdzając swoje obawy. Nazwisko Horan pojawiało się na prawie każdej kartce
zapisanej przez jej rodzicielkę. Zacisnęła dłonie w pięści rzucając go o
pościel i patrząc w ścianę. Myśli w jej głowie szalały i nie potrafiła ich
uspokoić. Czy to był tylko zbieg okoliczności, czy może faktycznie
przeznaczenie odprawiało swój teatrzyk?
Proszę uszanuj moją pracę, każda wasza opinia, komentarz jest dla mnie ważna! :)x
Whoa nieźle. Jej ciekawe co ona teraz zrobi i wgl whoa to było svndfjkzckjfsn!! Naprawdę chcę już następny rozdział!
OdpowiedzUsuńxx
To jest świetne i na prawdę opisujesz historię moich rodziców ! To jest takie genialne mam notatniki moich rodziców poznali się na takiej wycieczce w wieku 18 lat to jest wspaniałe i uwielbiam to czytać. <3 Masz wielki talent ! Gdybym potrafiła tak pisać to pewnie bym opisała historię oich rodziców ale niestety jestem pokraką :D
OdpowiedzUsuńO mój boże, jak mogłaś skończyć w takim momencie -.-
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymam do kolejnego rozdziału.
Jestem ciekawa co ona teraz zrobi.
A co musiał pomyśleć Niall.
Dodawaj szybko nowy rozdział !
Kocham ♡
@Sandra1DHZLLN
świetny rozdział tylko dlaczego go skończyłaś w takim momencie ? nie wiem czy wytrzymam do kolejnego rozdziału :) + ciekawe co ona teraz zrobi :) @Ananasek11
OdpowiedzUsuńWow! Wow! Wow! Cudowny rozdział! A on zna nazwisko jej matki? Ojciec mu powiedział? Bo nie pamiętam xD Nieważne, przeczytam od nowa xD Czekam na następny rozdział! Pozdrawiam @YourLive_Voice xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!:)
OdpowiedzUsuńJa tak tylko krótko i szybko, bo pakuję się pół dnia i jeszcze nie skończyłam (achh, tak, to właśnie ja i moje zdecydowanie w sprawie "co wziąć, a co nie jest mi ani trochę potrzebne", ale oczywiście jak dla mnie to wszystko jest niezbędne). Miałam ci skomentować wcześniej, ale nie chciało mi się włączać laptopa, bo na telefonie nie lubię pisać komentarzy, a drugi bardzo mega ważny powód to to, że moje rzeczy walały się dosłownie wszędzie i nie miałam gdzie go postawić xD Teraz już jest lepiej haha :D
OdpowiedzUsuńDobra, do rzeczy, Justyna.
Dziękujęęęęęęęęę za dedykację! Po porostu wow, nikt mi nigdy nie zadedykował rozdziału i to w dwóch miejscach (blogspot i wattpad, z tego drugiego miliony powiadomień haha :>). Cieszę się bardzo! Kiss!
Rozdział mi się wbrew pozorom podoba, no przecież wiedziałam, że to nie może być koniec ich wspólnej podróży. Nie wybaczyłabym ci tego. No i w końcu zainteresowali się swoimi danymi, alleluja! Ile można na to było czekać? Okej, dobra, nie odpowiadaj.
Ale wiesz, w sumie, reasumując, krótko mówiąc jestem jednak zła. Śmiałam się tak bardzo, jak Leila zignorowała rozmowę telefoniczną, że myślałam, że mi powietrza nie starczy. No wiem, dziwne moje poczucie humoru, ale to mnie serio bawi XD Nevermind, nie przejmuj się :D
Co ja jeszcze? A wiem! Nie będę się pytać, kiedy nowy rozdział, bo to wydedukowałam, że coś tam *udaje, że się zastanawia* w przybliżeniu miesiąc. I nie pogrążaj się, nie dam ci ani dnia dłużej XD
Jeszcze pośpiesznie przeglądając wcześniejsze opinie, muszę się zgodzić z jednym, a mianowicie- jak mogłaś skończyć w takim momencie? No wieszzzzz :< Miałam cię tym pomęczyć na tt, że tak się nie robi (tylko ja mogę, mówiąc w nawiasie XD<- widzisz to, podwójna ironia, gdzie jakieś fanfary?), ale mi zwiałaś myć włosy. Btw. czekam na jakiś polecony szampon.
Yyyyy, chyba znowu zjechałam z tematu rozdziału... No nic, tak wyglądają moje komentarze. Bardzo nieogarnięte, ale mam nadzieję, że chociaż ludziom wpędzam na buźkę lekki uśmiech. Pa <3
MIĘTA, jedyna, którą jeszcze lubisz (lub już nie) ;p
Miałam się streszczać, taaa
Usuńświetny
OdpowiedzUsuńJejjuuuuuuuuuu! Też się zgadzam, no bo w takim momencie????????? No weeeeeeeź... No nie mogę się doczekać następnego rozdziałuuu!!! Ja nmg... Tylko proszę o szybki ten next, bo z tej niecierpliwości to nie wiem co zrobię...
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny ;)
O rany. No to teraz się chyba wszystko wyjaśni, prawda? Zabawne jak życie lubi wodzić nas za nos. Zastanawiam się co nasi bohaterowie zrobią jeśli już wszystko wyjdzie na jaw (zabrzmiało to niczym kryminał, albo coś w ten deseń)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapiski z notatnika mamy L. Mają w sobie jakiś klimat i kojarzą mi się z tymi wszystkimi przygodowymi filmami, w których odkrywa się jakąś wielką tajemnicę. Tak jak u Ciebie w opowiadaniu.
Naprawdę cieszę się, że dla nas piszesz. :)
Ściskam mocno. x
W takim momencie koniec! No ej!
OdpowiedzUsuńCiekawe co ona teraz zrobi i jak zareaguje Niall.
Nie moge sie juz doczekac. ;)
Czekam nn
@andrejjj99
W takim momencie ! Jak mogłaś !
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny *.*
Uwielbiam twojego bloga :D <3
Czekam na następny :)
Genialny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńWcale nie kręcisz jak cholera wręcz przeciwnie piszesz w bardzo dobry i mogłabym powiedzieć dorosły sposób tak jak pisze się książki. Twój charakter nie jest taki jak w większości fanfiction które piszą młode dziewczyny które piszą bardzo prosto, slangowo tak jak mówią na co dzień. Tak trzymaj bo to coś świetnego że potrafisz tak pisać :)
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńWierz lub nie, ale jesteś mistrzem opisywania miejsc i emocji, a dokładniej mówiąc zależności między nimi. Nie pleć głupot, że nikt nie czyta i że ten rozdział jest zły. Pochłonęłam go jak wieloryb plankton (xD) i jeszcze mi mało. Pisz, nawet nie zastanawiaj się czy warto, bo odpowiedź jest oczywista ;) x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
O kurcze!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam dziś historię i może i jest prosta, ale świetna :D Ciekawe co teraz zrobią i czy Leila podzieli się swoim odkryciem z Niallerem. Boże, uwielbiam go i zakochałam się w nim przez same Twoje opisy! :D
Czekam na kolejny rozdział i proszę o informowanie :)
pozdrawiam!
@TheRealAniaaa
Zostałaś nominowana do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńGratuluję! ♥
Więcej informacji u mnie na blogu!
http://crazzy-mofos.blogspot.com/2014/08/libster-award.html
Och, jezusicku! Tak, tak, tak! Mówiłam od początku o przeznaczeniu i mam rację! Pisałam Ci już milion razy w komentarzach jak lubię Twoje opisy. Musisz mieć niezwykle rozwiniętą wyobraźnie by oddać klimat tych miast, przez które nas prowadzisz. Zastanawiam się w ilu z nich osobiście byłaś?
OdpowiedzUsuńDobra, L w końcu dowiedziała się, że oba Horany to jedna rodzina. Lecę czytać dalej by dowiedzieć się co z tym fantem zrobi.
M.K