środa, 10 września 2014

Rozdział 11

EDIT: (16.10) Wykorzystuje czas, że jestem chora i piszę rozdział, powinien pojawić się na dniach, ale nie będzie zachwycający...
EDIT: Przykro mi, jeszcze nie wiem kiedy będzie nowy rozdział FYH, wcale mi w tym nie pomagacie (no może trochę). Będę się starała by był w połowie przyszłego m-c, ale zaczynam studia, i nie mam pojęcia jeszcze jak wielkim będę operowała czasem. 


Hi!
Więc tak, wiem że narzekałam niektórym na ten rozdział, ale koniec końców chyba jak na "przejściowy" (nie żeby była jakaś wartka akcja w fyh) jest całkiem okej. Choć i tak uprę przy zdaniu, że gdybym dawała tytuły idealnie pasowałoby: "milcząco męczący" hah. 
Czy wam, też szalenie podoba się nowy szablon? Naprawdę dziękuje za niego @onllly_ - jest przecudowna! 
Mam nadzieję, że życie mimo powrotu do szkoły i nie zapomnieliście o Lei i Niallu. I nie wiem czy coś jeszcze chciałam powiedzieć bo oglądam właśnie siatkówkę (nie żeby was to interesowało, co robię xd) a właśnie
zainteresowanych którzy jeszcze nie dotarli zapraszam na I hear your name, gdzie jak na razie znajdują się dwie części wieloparta "Beside you", a z czasem też i inne opowiadania. I to chyba wszystko... Jeśli macie jakieś pytania nie bójcie się! :)x
Dziękuje za wasze komentarze i wejścia!
+ No tak, dodałam nową postać do bohaterów i Liama, z którym nie zrobiłam tego ostatnio O.o
#fyheartff (tt)

*

Siedziała w swoim hotelowym pokoju nie mogąc spać. Wiedziała, że nie powinna aż tak reagować na tą wiadomość, ale była zła. Była naprawdę zła, bo gdyby wiedziała wcześniej, nie dopuściłaby do tego. Chciałaby teraz go od siebie odepchnąć i uciec zamykając wszystkie drzwi i tworząc labirynt, ale nie potrafiła. Nie od niego. Nawet nie była pewna, czy Bobby Horan w prawdziwym życiu miał coś wspólnego z Niallem Horanem. Ale to nie było teraz ważne, bo przerażenie wzrastało z każdą sekundą. Sama do końca nie wiedziała czego się bała. Może tego, że jeśli mają coś ze sobą wspólnego to Niall chce czegoś więcej od jej osoby, a ona nie będzie chciała mu tego dać. Zaplątana w pościel, z policzkiem wtopionym w poduszkę rozmyślała nad wszystkim, dopóki nie zmorzył ją sen.
Kiedy obudziła się kolejnego dnia wiedziała, że nie spała dłużej niż dwie godziny. Nawet nie otwierała oczu bojąc się dzisiejszego dnia, który znów mieli spędzić w swoim towarzystwie. Dziwne uczucie gnieździło się w jej żołądku, gdy o tym myślała. Zacisnęła wargi i ścisnęła nasadę nosa dwoma palcami następnie otwierając oczy. Przetarła dłonią twarz wpatrując się w szarawy od brudu sufit. Westchnęła ciężko podnosząc się na rękach i czując, że dzisiejszy dzień nie będzie łatwym. Wiedziała również, że powinna przeprosić Nialla i wytłumaczyć mu wszystko w natychmiastowym tempie, aby mogli swobodnie przebywać ze sobą, ale nie potrafiła. Między nimi pojawił się mur, który sama zbudowała, a chłopak bez jej pomocy nie będzie wstanie go rozbić. Ta pokręcona zbieżność nazwisk zasiała w niej ziarenko strachu i nie potrafiła nic z tym zrobić.
Pukanie do drzwi przyprawiło ją o mdłości, bo dobrze wiedziała kto stoi za drewnem i w żadnym stopniu nie poprawiało jej to myśli. Długo odwlekała moment podejścia do drzwi, mając cichą nadzieję, że chłopak zrezygnuje i odejdzie.
Lecz Nialler nie miał zamiaru odejść, chciał być uparty tak jak tylko ona prawdopodobnie potrafiła – do skutku. Naprawdę nie wiedział co wczoraj powiedział złego, że wybiegła z tak przestraszonym i zdziwionym wyrazem twarzy. Frustrowało go to przez całą noc, gdy leżał wpatrując się w nie do końca czysty sufit, mający bliskie spotkania z butami turystów i komarami, które tam ginęły. Stał przed ciemnym drewnem z klamką po prawej stronie i czekał. Czekał cierpliwie, aż Leila wyjdzie, mając nawet dużą nadzieję, że wszystko wróci do stanu z przed wczorajszej wieczornej rozmowy. Zmieszany co jakiś czas przeczesywał swoje farbowane na blond włosy i maszerował w miejscu nogami.
Pod stopami miał dywan, szeroki czerwony pas z dwoma żółtymi po bokach. Korytarz był dość szeroki, by pomieścić trzy osoby idące w rzędzie na styk. Po bokach przy każdych drzwiach wisiała stara lampa z abażurem tak zakurzonym, że prawdziwy alergik zapewne uciekałby z podkulonym ogonem; świecąca umierająco. Cały hotel był średni, pachniało w nim starością, a w jego pokoju nawet stęchlizną, w łazience okrył wielką plamę wilgoci pod oknem i wzdrygnął się na samą myśl o tym teraz.
Cholera martwił się. Nie tylko tym co wczoraj się stało, ale również tym co siedziało w środku jej duszy, o czym nie mówiła na głos, a on to widział. Czasami tak miał, widział w ludziach, że ukrywali różne sprawy na dnie swojej duszy, jednak niestety nie widział co. Nigdy nie pytał, nie należał do wścibskich osób, czekał aż sami zdobędą się na odwagę coś powiedzieć. Nie był w tym wytrwały, ale gdy pytał to nigdy bezpośrednio, starał się tylko zaprowadzić na rozwidlenie dróg, czekając aż ktoś sam wybierze. Teraz chciał zaprowadzić tam Leile, choć z nią aktualnie był chyba  w najdziwniejszych stosunkach w swoim życiu. Była jedna sprawa, która kilka godzin wcześniej prawdopodobnie wybudowała przed nimi mur, i druga która odpowiadała zapewne na pytanie o jej podróż, o to dlaczego czasem reaguje na niego w taki a nie inny sposób.
Bolały już go kostki od pukania w twarde drzwi, ale nie chciał odchodzić, był pewny że słyszy jak dziewczyna krząta się jakby w zamyśleniu po pokoju.
Tak było. Leila spacerowała pod drzwiami przygotowując swoją mowę. Powitalną. Pożegnalną. Sama nie wiedziała, wszystkie słowa, które pojawiały się w jej głowie były nieodpowiednie, nic do siebie nie pasowało, ponieważ tak naprawdę szatynka nie miała pojęcia co powiedzieć, zrobić.
W końcu otworzyła drzwi, podniosła swoje kocie, zielone oczy na niego i skrzywiła się, czując ukłucie. Widać było, że również nie spał, wskazywały na to delikatnie cienie pod oczami i leniwy, zmęczony uśmiech. A ona była tego powodem i teraz czuła się głupio, wyrzuty zaatakowały jej sumienie i nie potrafiła z tym nic zrobić.
- Mogę? – zapytał cicho, speszony zginając kolana by z łatwością spojrzeć prosto w jej oczy, lecz ona odwróciła się szybko unikając tego i przepuszczając go w drzwiach. W jej głowie wciąż biły się myśli, ale ona zacisnęła wargi i wszystkie, które mówiły o rozmowie zrzuciła na samo dno, z którego nie potrafiły się wydostać. Po prostu, była nadal zła że nie powiedział jej o tym na samym początku i nic innego się nie liczyło. Postawiła to na samym początku kolejki.
- Więc… - zaczął, a ona zamknęła drzwi z trzaskiem i głupi uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy odwróciła się w jego stronę zakładając ręce na piersi, sama nie wiedziała dlaczego jej usta tak się ułożyły. Niall zamknął się nie wiedząc co powiedzieć.
- O której wychodzimy? – zapytała beznamiętnie, jakby nic wielkiego się nie stało, ale stało się. Czuli to oboje w powietrzu i posyłanych sobie wzajemnie spojrzeniach, które swoją lodowatą stroną mroziły krew w żyłach. Niall stawał się zły, chciał by ten dzień był kolejnym dobrym dniem, a ona wcale mu w tym nie pomagała. Więc jeśli chce grać, to on również chętnie zagra.

~

Stali obok siebie w sklepie i choć Leila miała ochotę powiedzieć mu śmieszną myśl, która pojawiła się w jej głowie nie zrobiła tego. Wyprostowana z podniesioną głową do góry wpatrywała się w ciastka po które tutaj przyszli. Szukała swoich ulubionych, w fioletowym opakowaniu, kruchych z rodzynkami i czekoladą w środku. Pociągnęła nosem, prawdopodobnie musiała się przeziębić, gdy którejś nocy spała z otwartym oknem i teraz miała tego skutki.
Właśnie wyciągała po nie rękę, już prawie je miała kiedy to zza jej pleców wyłoniła się druga dłuższa, męska. Musnęła jej palce przez co poczuła jak drży, bo w tym samym momencie do jej nozdrzy wpadł zapach. Niall zabrał ostatnie opakowanie szczerząc się przy tym ogromnie. Spojrzała na niego z wyrzutem, a on tylko wzruszył ramionami. Nie rozmawiali dziś za dużo, byli zbyt źli na siebie, a niestety zdani na swoje towarzystwo. Choć jeśli któreś z nich chciało spokojnie mogło iść własną drogą, jednak żadne nie poszło.
Jakaś dziewczyna za nimi w czerwonych włosach zachichotała patrząc na nich, a Lei posłała jej zirytowane spojrzenie.
- Jesteście razem uroczy – powiedziała machając do nich i znikając zza półkami z makaronem. Brązowowłosa prychnęła i nie obracając się wyszła ze sklepu, wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki i wybrała numer kogoś, kogo ostatnio odrzucała.
- Cześć Nathan, przepraszam za ostatnie połączenie, po prostu…
- Nic się nie stało Lei – uśmiechnęła się na dźwięk jego głosu i był to prawdziwy gest. Bardzo cieszyła się, że słyszy ten głos, choć wcześniej, gdy byli razem tylko się cieszyła. Nie wywoływał u niej takich emocji jak… No właśnie jak Niall.
- Jesteś może w następnych dniach w Los Angeles?
- Tak mam zamiar lecieć, tam jutro, a dlaczego pytasz? -  zmarszczka pojawiła się na jej czole, gdy obrzuciła wychodzącego Horana ze sklepu spojrzeniem i odwróciła się tyłem. Chłopak wyraźnie szukał jej, a ona chciała teraz chwilę spokoju, bo chyba tego właśnie potrzebowała - zobaczenia się z kimś innym, ale najpierw musiała się umówić z nim bez wiedzy Nialla.
- To wspaniale, właśnie jutro też przylatuję.
- Możemy się zobaczyć? -  przygryzła wargę. Z jednej strony właśnie po to dzwoniła, by umówić się z nim na spotkanie. To tak jakby chciała by Niall poczuł się źle, a może nawet chciała by był zazdrosny, bo ona była zła za to, że nie zdradził jej swojego nazwiska. Przytaknęła głową, ale zaraz potem zrozumiała, że Nathan tego nie zobaczy więc powiedziała cicho
- Tak, bardzo chętnie.

~

Stali przed tablicą a na niej rozciągały się kolorowe szlaczki pokazując trasy. Zielona była tą która interesowała ich najbardziej, przynajmniej tak wydawało się Lei, ponieważ nie miała ochoty jechać koleją pod ziemią. Jeśli miałaby się przyznać, to szczerze nie znosiła metra i nie potrafiła go zdzierżyć, a kolejkę nadziemną tak.
Leila tysiąc razy w ciągu dnia zdołała przemyśleć wczorajszy wieczór, na wszystkie możliwe sposoby. Prosto, w prawo, w lewo, w tył, do przodu i na ukos. Nadal się nie odzywali, choć jej złość na Nialla powoli malała i rozumiała, że to ona naważyła sobie wielkiego piwa które będzie musiała wyjaśnić, uparcie dążyła do tego, by ten dzień skończył się bez zbędnych słów. Jej zdaniem przynajmniej.
Niall wpatrywał się beznamiętnie w rozkład tupiąc nogą i co jakiś czas wkładając i wyjmując rękę z kieszeni, naprawdę miał ochotę złapać ją za ramiona i potrząsnąć by łaskawie raczyła powiedzieć dlaczego zachowuje się w ten idiotyczny sposób i doprowadza go swoim milczeniem do szału jaki jeszcze nigdy się w nim tak nie gotował. Jednak nie mógł, był przecież gdzieś tam jeszcze sobą, i to właśnie ta część mówiła mu, że musi czekać bo ona w końcu się złamie. Może to nawet lepiej, iż nie próbuje jej tak bardzo naprowadzać. Może ona w końcu sama z tym „zwariuje”.
- Jedziemy zieloną, tak? – zapytała się palcem przemierzając trasę na mapie i śledząc swój ruch.  Nie mogła więc zauważyć jak blondyn kiwnął potakująco głową, a potem wywrócił oczami i odpowiedział twierdząco. Odwrócił się unosząc głowę, patrząc w lekko zachmurzone niebo i chwiejąc się na nogach, próbował nie zwracać szczególnej uwagi na przemieszczającą się z nogi na nogę dziewczynę, której zapewne było zimno. Leila do tego wszystkiego kichnęła niespodziewanie tak głośno, że nawet on obruszył się wystraszony i spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczami, ale jej już nie było. Znaczy była. Ale zza zasłoną ciemnych włosów, którym tego popołudnia pozwoliła jednak okalać jej twarz i plątać się. Szukała czegoś w swojej torebce jak Niall domyślał się pewnie chusteczek. Zacisnął wargi i wyłożył rękę z kieszeni ze swoją paczka podsuwając jej je praktycznie pod nos. Wymruczała ciche podziękowania, ale Niall i tak ich nie usłyszał, ponieważ zostały zagłuszone przez nadjeżdżający pociąg.
Wsiedli i zajęli swoje miejsca, Leila siedziała przy oknie, a on po jej lewej stronie. Jeszcze kilka minut czekali aż kolejka ruszy, a inna grupa turystów robiła ogromny hałas. Na twarzy Leili pojawił się lekki uśmiech, ponieważ teraz przynajmniej nie słyszała dokładnie swoich zdradzieckich myśli. Oparła się i przeczesała palcami splątane włosy zarzucając je sobie na lewą stronę ramienia. Niall westchnął ciężko przymykając oczy, bo niesamowita woń jej  włosów dotarła do jego nozdrzy i połechtała. Dla niego nigdy nikt nie pachniał tak idealnie. Ba, można by nawet powiedzieć, że NIC nie pachniało tak idealnie; nawet jedzenie, które uwielbiał ponad wszystko. Pokręcił głową jakby sam nie dowierzając w to co myśli i poczuł szarpnięcie do tyłu kiedy ruszyli, prawie uderzył głową o oparcie siedzenia i przymknął zirytowany oczy.
Oboje mieli dość tej ciszy między nimi i to już od dłuższego czasu, ale Leila tym razem chciała naprawdę ułożyć sobie w swojej głowie wypowiedź, która dopiero później ujrzy światło dzienne. Bo to nie było takie proste, musiała wspomnieć o pamiętniku, no i o swojej mamie, wytłumaczyć przy okazji, że ta podróż ma jej ją przypomnieć i sprawić, by może zaczęła tęsknić ciut mniej. A Niall po prostu jakby dryfował. Dawno, naprawdę dawno nie miał tak ciężkiego dnia. A to wszystko zaczęło się od niej.
- Spójrz! - Pokazała chwytając go w zachwycie za ramię i zaciskając na nim swoje kruche palce. Rozczulona spoglądała na oświetlony młyn i parę zakochanych, która na oko miała ledwie czternaście lat, ale wszystko wyglądało tak pięknie, że nie mogła oderwać od tego swoich kocich oczu. Może i oni kilkadziesiąt godzin temu tak wyglądali? A może nawet w tym sklepie gdy zaczepiła ich czerwonowłosa dziewczyna. Niall przechylił się delikatnie w jej stronę, na co ona wstrzymała oddech i uśmiechnął się. Jej reakcja przywołała w jej oczach tańczące iskierki, takie które już widział wcześniej tylko w niektórych momentach, gdy była z nim i była szczęśliwa.
Gdy w końcu nabrała powietrza, jego zapach jakby ją obudził z transu i zorientowała się co zrobiła. Zacisnęła wargi karcąc się w duchu i zabierając dłonie. Tym razem zdradziły ją nie tylko myśli, które uporczywie wierciły dziurę, że źle postąpiła wczoraj i praktycznie przez cały dzisiejszy dzień, ale również usta, które wypowiedziały słowo i ciało. Do samego końca podróży nie odzywała się ani słowem, nawet gdy powinna przeprosić go za ciągle wpadające do jego buzi włosy.

~

Stali w niekończącej się chyba kolejce, na ich szczęście na samym jej początku. Tym razem przez całe zamieszanie z nimi i w nich zapomnieli zarezerwować bilety do Los Angeles elektronicznie i teraz musieli cierpieć. Szum, płacz, odgłosy kroków i piszczące bramki niosły się echem jak w studni. Kichająca Leila  znów szukała w torebce chusteczek martwiąc tym Irlandczyka. Nie chciał, by dziewczyna była chora, i nie chodziło tutaj, że może to spowolnić ich podróż, ale raczej o to, że utkwi wtedy w hotelowym pokoju, a on nie będzie miał przecież serca jej zostawić. A z drugiej strony nie będzie miał chyba tyle cierpliwości, żeby siedzieć z nią w milczeniu jeśli jeszcze przez długi czas miałaby zamiar boczyć się za Bóg wie co. I… kurcze, naprawdę tego nie chciał.
- O jej to znowu wy – usłyszeli radosny, przesłodzony głos obok siebie i odszukali wzrokiem osobę. Oboje chyba mieli cichą nadzieję, że to nie było raczej do nich, ale kiedy zobaczyli czerwone włosy natychmiast zorientowali się skąd brzmiała tak znajomo. Jej specyficzny wygląd i wysoki głos przypomniał im o incydencie w sklepie i o tym jak do nich powiedziała „ jesteście razem uroczy”. Leila wywróciła oczami, bo dziewczyna nie wydawała jej się warta zachodu, raczej po prostu przesłodzona i z furą pieniędzy, gdy zwróciła większą uwagę na jej ubrania. To drugie przeżyłaby, jak każdy człowiek, ale ta cukierkowatość, raczej nie wzbudzała u niej sympatii. -  Jesteście w podróży poślubnej? – zapytała radośnie, a Niall parsknął przykładając rękę do twarzy i próbując ukryć zażenowanie połączone z rozbawieniem. Leila zgromiła ją tylko wzrokiem, po tym jak zdawało jej się, że wypadną jej oczy. Co za idiotyczny pomysł – pomyślała tylko zanim wysyczała przez zęby
- My nawet ze sobą nie rozmawiamy – odwróciła się z powrotem przodem, czując zdziwione spojrzenie Horana na swoich  plecach. Co prawda chłopak był tego świadomy, ale fakt, że wypowiedziała to w tak syczący i przedziwny sposób sprawił, że pomyślał iż ona nie ma już ochoty na jego towarzystwo. Że może nie ma co liczyć na to, że do jutra jej przejdzie, że te iskierki radości tlące się przez chwilę na kolejce wcale nimi nie były.
- Oh – wymsknęło się czerwonowłosej, na co Niall znów zwrócił swoją całą uwagę na nią. Dopiero teraz zauważył, że w ręku trzymała walizkę i bilet. Uśmiechnęła się do niego ukazując dołeczek w jednym policzku i dodała ciszej – Przepraszam myślałam… Nieważne. Mam bilet do Los Angeles, muszę iść.
Niall machnął tylko ręką i uśmiechnął się do niej. Dopiero chwilę później zorientował się co do niego powiedziała. To, że leci do Los Angeles mogło być dla niego zbawienne w momencie, gdy Leila powie mu, że to już koniec ich wspólnej podróży. Mimo, że brązowooka nie do końca przypadła mu do gustu, za to że raczej najpierw mówi zamiast myśleć, ale przecież jakoś będzie musiał się poratować, jeśli ktoś kto ostatnimi czasy odbierał mu każdy oddech, odbierze mu go na zawsze i po prostu odejdzie, przez problem, o którym on nigdy się nie dowie.



Proszę uszanuj moją pracę, każda wasza opinia, komentarz jest dla mnie ważna! :)x

11 komentarzy:

  1. Leila mnie wkurza, zachowuje się jak małe dziecko bocząc się na Nialla o takie głupstwo, on również nie podejmując próby wyjaśnienia z nią sobie wszystkiego. Boję się, że ich drogi się rozejdą, bo Nathan i ta dziewczyna... dlaczego Horan chce sobie zastąpić Leilę? I co ona odwala z Nathanem? :O
    Doskonale opisujesz uczucia i obskurne pokoje w hotelach, i umierającą lampę i wszystko! Uwielbiam to!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW...
    No nie!!!!!!!!!!!! Przecież oni muszą kontynuować podróż razem! Ja sobie tego inaczej po prostu nie wyobrażam...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Potwierdzam pierwszy komentarz. Leila zachowuje się jak bachor. Nie może z nim od razu pogadać, ustalić faktów i ewentualnie zrezygnować z jego towarzystwa? Choć to by było niewykonalne, bo przecież Niall podróżuje w tym samym kierunku :P
    No, nic, czekam na następny, mam nadzieję, że Leila pójdzie po rozum do głowy i wszystko wyjaśni Niallerowi ^^
    Pzdr. <3

    Zapraszam też do mnie:
    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
    would-you-know-my-name-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaa
    'my nawet ze sobą nie rozmawiamy'lool ale chamsko haha
    Świetny rozdział ale niech oni się pogodzą hmmm?
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy! !<3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. love love absolutely love it!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh....
    Czemu oni ze soba nie rozmawiaja?! Kurde no.. Leila przestan zachowywac sie jak dziecko i wytlumacz mu o co chodzi... Niall a ty tylko sprobuj wymienic ja na ta inna dziewczyne, to sobie inaczej pogadamy!
    Co ona wyrabia z tym Nathanem?! Ugh...
    Oni maja kontynuowac ta pozdroz razem!
    Swietny rozdzial ;)
    Czekam nn
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedzmy to sobie szczerze - Leila zachowuje się jak każda kobieta. Widzi problem i zamiast o nim porozmawiać, wypluć wszystkie obawy z siebie męczy się z tym, analizuje, kotłuje niczym pralka wszelkie swoje myśli. I co dobrego z tego przyjdzie? Nic. Mówię to z całą pewnością mola książkowego i domorosłego pseudoliterata. Jak widzę dokąd zmierza fabuła FYH to mam ochotę się schować pod kołdrą i nawet nie wyściubiać nosa, bo z pewnością to małe nieporozumienie skończy się tym, że jedna z dwójki podróżników będzie bardzo zraniona. Zakładam, że Horan, bo ma smutną mordkę. A Leila rani sama siebie. No cóż... idiotka.
    Jak wszyscy boję się, że ich drogi się rozejdą, ale wierzę, że w końcu się zejdą. Nie zrobisz im tej krzywdy i nie skażesz na wieczną samotność.

    Opis kataru mnie nie jara, więc myślę, że to koniec tego komentarza.
    (yeaah! nadrobiłam!)

    Całuski!
    M.K
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. boskie kocham !

    ps.Hey ! Chciałam cię zaprosić do mnie na kilka minut lektury:
    http://somebody-zaynmalik.blogspot.com/
    http://niesmiertelny-czlowiek.blogspot.com/
    http://dark-paradise-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń