niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 18



AKTUALIZACJE -> 

*

W samolocie Niall próbował wciąż udawać złego, ale niezbyt mu to wychodziło. Leila jak nakręcona mówiła o ich wieczornym spacerze, gdzie ich oczy mogły nacieszyć się pięknym widokiem. Chłopak parsknął prawie śmiechem, gdy przywołał w pamięci obraz, Lei która w kuchni kieruje się w jego stronę z nakręconą na widelec porcją makaronu i wypomina mu Ade i Penny z lekkimi rumieńcami. Jak on czuje się sparaliżowany informacją, że panienka Sullivan, była w ogóle wstanie pomyśleć o tym iż, Penelope jest od niej piękniejsza. Nigdy, a przynajmniej nie dla Horana.
Leila spojrzała na niego lekko zdziwiona jego zachowaniem i zmrużyła oczy, Niall przywołany tym do rzeczywistości również odwrócił w jej stronę głowę. Dziś Lei włosy ma związane w kłosa, który swobodnie opada na jej lewym ramieniu i odbija się w szybie tuż obok. Kilka krótszych kosmyków, które wypadło u góry opadają na jej twarz. Niall odgarnął je palcem chowając za ucho i nachylił się by pozostawić całus na skroni dziewczyny. Zielone oczy patrzyły na niego radośnie, a on uśmiechnął się czule.
- Wiedziałam, że nie jesteś zły – stwierdziła z unosząc nieśmiało kąciki ust.
- Właśnie popsułaś uroczą chwilę! – żachnął się, kręcąc głową.
- Jeny, przepraszam. – Uniosła do góry ręce w obronnym geście. – Myślałam, że już rozmawiamy.
Wyciągnął ramię, Leila odsunęła się lekko od oparcia, a on zarzucił je na jej barki i przyciągnął do swojej piersi. Chwyciła jego zwisającą dłoń bawiąc się palcami.
- I tak będziemy mieć jeszcze masę takich chwil – powiedział całując ją we włosy i zaciągając się ich zapachem. Nikt nigdy nie pachniał tak pięknie jak ona, i już nie powinien.
Leila czuła ciepło, które przechodzi między ich splecionymi palcami by dotrzeć do serca. Jego słowa ociepliły nawet najzimniejszy jego zakamarek, więc teraz nie mogłaby zrobić już nic innego jak tylko pogodzić się z tym. Nie mogłaby uciekać przed tym, że się zakochała i nawet już nie chciała.

Leila cicho spała leżąc w swoim hotelowym łóżku, Niall natomiast nie mógł zasnąć już trzecią noc. Wciąż zastanawiał się nad tym, co dziewczyna powiedziała mu o sobie w Grecji, o tym jak trudno było jej pogodzić się ze śmiercią mamy. Jak ludzie nie potrafią jej zrozumieć, a ona ich odpycha. Jego nie starała się zepchnąć na sam koniec, po drugie on się nie poddawał. Cieszył się ogromnie, że pozwoliła mu w końcu się poznać, jednak z drugiej strony czuł wciąż niepokój, że przyjdzie dzień w którym zniknie, ze strachu, ba może nawet dlatego, iż zawsze tak robiła. Uciekała od ludzi, a potem czuła się zraniona, bo ona była winna, i tak bardzo chciała zwalić to na nich. Nie wiedział, dlaczego jednak doskonale ją rozumiał, to jak się czuła, jak wszystkie zdarzenia uderzały ją dając sprzeczne sygnały, co do osób, czy nawet jej samej.
Niall jednak sądził, że wina leżała zawsze po obu stronach. I zamierzał jej w końcu to pokazać. Dlatego też jemu w końcu udało się zdobyć jej pełne zaufanie. Zauważył, że gdy wypowiedziała ciążące sprawy na sercu coś się w niej zmieniło; czuła się swobodniejsza i wciąż radośniejsza. Nawet jego zazdrość potrafiła przemienić w żart, a potem wszystko wytłumaczyć. Horan w końcu dopuścił tą myśl do siebie, że Leila zajęła specjalnie miejsce w jego sercu już przy pierwszym spotkaniu i pozostanie w nim na zawsze. Naprawdę powinien jej w końcu to powiedzieć. Powiedzieć, że ją kocha; że to nie są rzucone na wiatr słowa, ani kłamstwo; tylko prawda. Jedna z najpiękniejszych prawd. 

Indie były kolejnym krajem z tysiącem kolorów i muzyką grającą dosłownie wszędzie. Uważali, że to było coś, potrafić na ulicy pokazać swoją kulturę i duszę kraju. Kobiety ubrane w tradycyjne indyjskie stroje, z każdym kolejnym krokiem wprawiały w ruch bransoletki na nadgarstkach, które wydawały z siebie regularne brzęczenie. Chodziły lekko, jak piórka, jakby ich nogi nie były odziane w żadne buty i Lei była tym strasznie zafascynowana. Jednak gdyby miała spojrzeć na Indie z trochę innej perspektywy, nie sądziła raczej, że chciałaby tutaj się urodzić.
Niall chodził za dziewczyną ze spuszczoną głową, obserwował ją trochę z daleka, jak przyglądała się biżuterii, ubraniom, pamiątkom, czy jak słuchała o tradycyjnym jedzeniu z tamtych stron. Cały dzień myślał o tym, co sobie obiecał. Co chciałby jej dzisiaj powiedzieć. Jednak bał się, że ją tym wystraszy, po tym co mu powiedziała, i gdy przemyślał to drugi raz… Oczywiście, że chciał jej powiedzieć, że ją kocha, lecz czy to nie będzie dla niej zbyt wiele? Blondyn skupił na niej swoje spojrzenie, a długowłosa szatynka zerknęła na niego radośnie odbiegając kilka kroków i znów się zatrzymując, by się odwrócić w jego stronę. Wiatr rozwiał już prawie całkowicie jej kłos, który zrobiła dzisiejszego ranka w hotelu. Radosne kocie oczy patrzyły na niego, a w połączeniu z szerokim tajemniczym uśmiechem przyciągały go. Nagle zapragnął czegoś. Zapragnął poczuć smak jej ust i nie ważne było to, iż znajdowali się na jakiejś głównej ulicy.
Znów zaczęła biec. Jakby dobrze wiedziała, co chodzi po jego głowie. Również ruszył, obserwując jak co jakiś czas znika w tłumie i słysząc dźwięczy chichot w uszach, który rozpoznałby dosłownie wszędzie. Lei zatrzymała się, rozglądając dookoła. Szukała go, a on stał kilka metrów dalej przy jakimś sklepie. Gdy nie zauważając chłopaka odwróciła się bokiem, podszedł do niej szybko i chwytając kłos delikatnie przyciągnął do siebie i pocałował krótko.
Gdy się odsunął Lei patrzyła na niego z zarumienionymi policzkami i świecącymi szczęściem oczami. Nie potrafił wyobrazić sobie teraz, że mogłaby od niego uciec. Dłonie przeniósł na jej talie, nie pozwalając jej odejść nawet na milimetr. Świat się zatrzymał i zdawało się, iż znów udało im się stworzyć swoją magiczną bańkę, jak przy pierwszym spotkaniu. Tak jak wtedy trzymał ją mocno w swoich ramionach i słyszał tylko bicie jej serca, nic nie mogło go oderwać. Tym razem nie pozwoli by ich otoczka zniknęła. Zatrzymam ją – pomyślał.
- Kocham cię, Lei – szepnął patrząc w jej oczy. –Tak bardzo, że byłbym wstanie odejść od tych uczuć, byś mogła powiedzieć te dwa słowa komuś kogo kochasz; nawet jeśli nie potrafię wyobrazić sobie bez ciebie życia. Zrobiłbym to, bo chce żebyś była szczęśliwa. Bo dla mnie taka jest właśnie definicja miłość, pragnienie by druga osoba była szczęśliwa i wiem, że możesz być teraz przerażona jednak…
- Odejdź – powiedziała Leila łamiącym się głosem. Tym razem to łzy świeciły się w jej kącikach oczu. Chwyciła jego palce wciskające w jej ciało i powoli zaczęła je odrywać. A Niall patrzył jak z upartością walczy z jego dużymi dłońmi, później dopiero poczuł, co właśnie powiedziała i jak bańka, która miała już zawsze ich otaczać, rozbiła się wraz z częścią jego serca. Niall odsunął się, spochmurniały spojrzał na nią i spróbował się uśmiechnąć, w końcu wybrała, dla niego i tak najważniejsze jest jej szczęście. Zaszczytem  dla mnie będzie być jej przyjacielem – przemknęło mu przez myśl.
Tak, to prawda, Leila była przerażona, tym że pozwoliła mu się zbliżyć  i tym o czym właśnie marzyła.
- Kocham cię – powtórzyła jego słowa, kilka łez spadło na ulicę. Żadnego z nich nie obchodziło to, gdzie się znajdowali. A później tak po prostu rzuciła się na niego i przytuliła z całej siły.

19 sierpnia 1987 rok

Czy tak to teraz będzie wyglądało? Że będę uśmiechała się nawet do pustej kartki? Nigdy nie wyobrażałam sobie nas jako pary. A teraz? Nie wierzę, że mój ostatni wpis tutaj jest zaczęty informacją o jakimś miłosnym oszuście. Nigdy nawet nie powinien się tutaj znaleźć, bo…
Jak mogłam wcześniej nie widzieć do kogo należy moje serce? Ono wciąż szukało, a przecież wszystko, było tak blisko. Spędziliśmy całe wakacje razem i to nie jedne, a ja nigdy nie potrafiłam go dostrzec. Bo przecież go kocham, kocham Bobby’iego. I tak, w końcu potrafię przyznać się do tego sama przed sobą. Ostatnie dni były wspaniałe, żadne słowa tego nie opiszą. Gdy niedługo będziemy ruszali by zwiedzić Australię powiem mu, co czuje.

22 sierpnia 1987 rok

Nie mam sił opisać, tego co zwiedziliśmy. Coś innego siedzi w mojej głowie.  Czuje jakiś niepokój. Pierwszy raz od bardzo dawna mój przyjaciel nie mówi mi co się dzieje.
Przecież widzę jak w nocy godzinami rozmawia z kimś przez telefon i rano wychodzi, by wrócić przed południem by jakby od nie chcenia gdzieś ze mną wyjść.
Co się stało? Co się zmieniło?
Czy to przez to, iż nie dałam mu odpowiedzi wtedy po pocałunku? Dlaczego, czuje że wszystko idzie nie w tą stronę w którą powinno? Boje się, że stracę to, co dopiero udało mi się zauważyć. To tak jakbym przez te kilka lat, miała kurzą ślepotę, a Bobby ze swoim sercem, stał zawsze w najciemniejszym miejscu.

Leila była w łazience myjąc swoje włosy, Horan zgłosił się nawet na ochotnika by jej w tym pomóc, jednak jej mordercze spojrzenie wskazywało na to, że i tak dzisiaj już na wiele sobie pozwolił. (Gdy wracali do hotelu wytknęła mu to, że pociągnął ją za splot.) Więc leżał na swoim łóżku i patrzył w sufit z głupim uśmiechem. Żadne słowa nie mogły opisać tego jak właśnie się czuł.
Jej telefon wibrował na stoliku. Zmarszczył brwi i podniósł się by spojrzeć na ekran. Może i nie powinien, jednak przeczucie go do tego skłoniło.
- Co to za uparty osioł, matko – jęknął widząc napis Nathan. Mógł już ostatnio usunąć jego numer, jednak to był telefon Lei i nie chciał, by wpadli w jakiś banalny konflikt.
Dziewczyna wyszła z łazienki i zdziwiona spojrzała na blondyna trzymającego jej brzęczący telefon w ręce.
- Co robisz? – zapytała.
- Wpatruje się w imię tego słonka – powiedział z przekąsem, a Lei wywróciła tylko oczami mrucząc pod nosem – Uparty osioł – Horan jednak to usłyszał i parsknął śmiechem, na co dziewczyna nie zwróciła uwagi. Wzięła od niego telefon, dusząc zieloną słuchawkę.
- Leila, słońce powiedz, że to ty. Tak dawno się nie odzywałaś i…
- Jestem PRZYJACIÓŁKĄ, nie czekaj KOLEŻANKĄ, a nie twoim słońcem. Zadzwonię za parę dni. – fuknęła na niego po czym rozłączyła się. Rzuciła telefon na łóżko i zniknęła znów w łazience, skąd po paru minutach można było usłyszeć dźwięk suszarki.
Niall stał i patrzył na zamknięte drzwi, przed chwilą przypominała Leilę z kawiarni, tą która wyrwała mu z rąk misia i wyszła. Była wtedy taką wielką, nieodkrytą tajemnicą, a teraz była jego całym światem, który mógł poznawać każdego dnia. 

Proszę uszanuj moją pracę, każda wasza opinia, komentarz jest dla mnie ważna! :)x
> Zapraszam was też na ihear-yourname wildheart-ff
> #fyheartff - podziel się swoim ulubionym cytatem, myślą, a nawet zadaj pytanie :3
> tt: @Reniferowa_ (jeśli chcecie ig lub snapchata wystarczy napisać!:) )

6 komentarzy:

  1. W końcu to powiedzieli! *fangirling* dnfnsfncd. Tak bardzo lubię to opowiadanie 💟 opisy uczuć, sytuacji i dialogi są zawsze idealnie rozłożone i nigdy niczego nie brakuje. Kiedy czytam Twoje ff bardzo lubię wyobrażać sobie te wszystkie sytuacje i wyglądają perfekcyjnie a to dlatego, że są perfekcyjnie przedstawione 👌 Bardzo się cieszę, że prowadzisz to opowiadanie jest cudowne, życzę Ci dużo weny i czasu w roku szkolnym abyś mogła jak najczęściej publikować rozdziały (no i robić inne rzeczy które lubiesz oczywiście 😉)💝😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale czad powiedzial ze ją kocha *.* czekam na next
    Gabrysia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten piękny moment kiedy gmail postanawia cię zalogować, ale tracisz w ten sposób swój dotychczasowy komentarz. Bezcenne. A więc zabierzmy się do tego jeszcze raz!
    Znalazłam te opowiadanie wczoraj i muszę stwierdzić, iż niewiele blogów może pochwalić się tak dobrze i sprytnie przemyślaną fabułą. Strasznie podoba mi się ten cały pomysł podróży i notatnika Greace ( chyba tak to się pisało xdd). Bardzo fajnie piszesz. Wszystko czyta się gładko i przyjemnie. Oficjalnie zostaję tu na dłużej, oby do samego końca! Życzę mocy pomysłów i duuużo weny do stworzenia kolejnych rozdziałów!
    Gosia ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaa wkoncu :)
    Super rozdzial, a ten Nathan niech juz tak nie wydzwania. Czy mi sie wydaje ze Nathanowi bardzo ale to bardzo spodobala sie Leila? :D
    Czekam z niecierpliwoscia na nowy rodzial :*

    OdpowiedzUsuń