Musiałam dodać ten gif, jakoś, oh.. nie wiem.
Trochę krócej niż zwykle. Gratulacje dziewczynie (TheRanawayPrincess), która zgadła, że będzie to.... GRECJA!
PS. Znów sprawdzałam tylko ja.
*
Wielka tęczowa bańka
przysłoniła ich świat i Lei zachciało się śmiać, ponieważ ich pierwsze
spotkanie zdawało się być właśnie owinięte w taką bańkę mydlaną. Spojrzała
kątem oka na Nialla i uśmiechnęła się; nawet jeśli z początku nie była do końca
przekonana, co do tej znajomości, to teraz nie żałowała ani jednej minuty
spędzonej razem.
Z dziecięcą radością
podbiegła bliżej i opuszkiem palca dotknęła bańki, a ona pękła, pozostawiając
na niej niewielkie kropelki. Roześmiała się cicho, odwracając w stronę Nialla i
zachęcając go ręką by do niej podszedł, a on pokręcił tylko głową mocno
trzymając za aparat i co jakiś czas wduszając guzik robiący jej zdjęcia.
Zielonooka podbiegła do niego chwytając za rękę mówiąc
- Nie jesteś
fotoreporterem, daj spokój – radosne iskierki tańczyły w jej oczach i Niall nie
potrafił jej odmówić. Wkładając aparat do pokrowca, a potem przewieszając go
przez ramię ruszył alejką; splótł ich palce razem i uśmiechając się szelmowsko
pod nosem spojrzał na nią kątem oka jak pięknie się rumieni. To było to czego pragnął i będzie powtarzał
do samego końca, że nigdy przenigdy nie pozwoli jej odejść.
Lei czuła, że powinna
mu powiedzieć parę rzeczy o sobie. Dlaczego ciągle myśli o mamie, dlaczego nie
dopuszczała do siebie ludzi, dlaczego czasem jest taka… Trudna w obyciu. Ufała
mu, doprowadził ją do stanu, gdzie czuła się z nim tak dobrze jak wcześniej z
mamą, tak bardzo bezpieczna, potrzebna i… kochana. Choć jeszcze nie powiedział
jej tego na głos gdzieś w głębi serca czuła to wszystko.
Stała z lodami kilka
metrów dalej i patrzyła na niego, jak siedzi na ławce i grzebie coś w prawie ich wspólnym aparacie. Prawie,
ponieważ cacko tak naprawdę w pełni należało do niej, ale to właśnie blond włosy
chłopak najczęściej trzymał go w dłoniach robił zdjęcia i jakieś filmiki. Nie
sprzeciwiała się, wręcz przeciwnie cieszyła się, że będzie miała tyle do
wspominania, chwil których nie chce nigdy zapomnieć. A może będą wspominać razem?- pomyślała i chłodny lód kapnął na jej
dłoń, więc potrząsając głową ruszyła w stronę Nialla. Z jednej strony chciała
jeszcze przez chwilę poszukać swojej odwagi, a z drugiej nie mogła już czekać.
Więc zrobiła to,
pozwoliła sobie otworzyć się przed nim całkowicie i opowiedzieć mu dlaczego
taka jest. Dlaczego mama zajmuje tak ważne miejsce w jej sercu.
- Był moment – mówiła dalej
– w którym tylko z nią potrafiłam rozmawiać i tylko ona mnie rozumiała. Nie
było między nami żadnej różnicy wiekowej.
- Z początku traktowałaś
mnie dość.. dziwnie.
- Bałam się –
zachichotała cicho, a potem zacisnęła wargi – Trochę nadal boje się że i ty
odejdziesz – powiedziała ciszej. Niall objął ją ramieniem i pozwolił sobie
pocałować ją we włosy.
- Nie odejdę Leilo,
zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.
Zielonooka wpatrywała
się w telefon stoją na schodach z siatkami owoców. Przez prażące za jej plecami
słońce z początku nie wiele mogła dostrzec, a wibrujący w jej dłoni telefon
trochę ją irytował. Nie lubiła, gdy nie widziała kto do niej dzwonił, kiedy był
to nieznany numer przeważnie odrzucała, a teraz widziała litery, tylko nie
mogła ich dokładnie rozczytać. Pomyślała, że to może Niall, ale tam napis był
dłuższy. Uniosła rękę z zakupami i zasłoniła ekran, by uważnie i z wysiłkiem
odczytać – Nathan. Gdyby właśnie coś piła lub jadła zachłysnęłaby się, na sto
procent. Wpatrywała się w ekranik, aż ten nie skończył się świecić. Dlaczego w
ogóle miałaby odbierać telefon od kogoś, kto przypomina sobie o niej raz na
ruski rok. Przez te kilka tygodni tyle się zmieniło. I ona się zmieniła, jej
podejście, spojrzenie na pewne sprawy. Schowała telefon i uniosła zakupy, by
wdrapać się wyżej.
Obiecała sobie,
wieczorny spacer po greckich uliczkach, które zawsze ją fascynowały. Wąskie
przejścia i rośliny, które wiły się dosłownie wszędzie; jakby pożerały niektóre
domy zbiegiem lat, a one nie sprzeciwiały się. Kolory „narodowe”, biel i błękit
idealnie ze sobą współgrające na kolejnych piętrach miasta. Rozbawiali ją
ludzie krzyczący do zdarcia gardła: „ryby, świeże ryby” „najlepsze owoce” „nie
ma lepszej okazji”. A także muzyka płynąca z różnych domów na cały głos, a
jednak w tym natłoku gwaru udawało jej się tworzyć ze wszystkim harmonię. Wielu
ludzi, których pytała się, co warto zobaczyć mówiło „Zachód lub wschód słońca,
najlepiej oba. To najpiękniejszy widok na całym świecie” Leila oszukałaby samą
siebie mówiąc, że tak nie jest, moment, gdy słońce chyli się ku zachodowi, lub
rozświetla pierwszym promieniem i budzi wszystko do życia w poranek jest najwspanialszy.
Jednak coś w oczach ludzi, gdy tak właśnie odpowiadali na to pytanie
wskazywało, że tu, właśnie w tej mieścince, dzieje się to nadzwyczaj pięknie. W
duchu więc, pozwoliła by w środku niej kiełkowała nadzieja, iż namówi
Irlandczyka na tą małą wyprawę.
- Boże, mogłaś
zadzwonić – zawołał Niall widząc ją w progu niosącą siatki i zamiast pomóc
złapał się za głowę. Lei odpuściła sobie zgromienie go wzrokiem, ponieważ rano
związał jej włosy, a ostatnio bywało to nie lada wyzwaniem. Zastanawiała się tylko
skąd on znał takie magiczne sztuczki.
Położyła zakupy na
blacie i zmarszczyła brwi patrząc na niego, gdy je wyjmował. Czasami jeszcze
nie wiedziała jak powinna się przy nim zachować, czuła się skrępowana, w końcu
jeszcze nie zapytał oficjalnie, czy będzie jego dziewczyną. Czy jej mama czuła
się równie zbita z tropu? Czy ona w ogóle powinna dopuścić myśl o
„dziewczynie”? Jednak gdy rozmyślając
przypomniała sobie jego starania, nie wyglądało to raczej jakby robił to bo
miał taką zachciankę, raczej jakby naprawdę mu zależało, jej przecież też
zależało na nim.
Ich pokój nie był duży,
miał też łazienkę, ale i tak wszystkie rzeczy walały się nawet w części
kuchennej, co trochę irytowało Leile. Nawet jeśli wcześniej mu odpuściła, teraz
zmroziła go wzrokiem, a on z podkulonym ogonem wycofał się w głąb pokoju. No
przecież, mógł chociaż posprzątać, skoro ona poszła po zakupy, prawda?!
PRAWDA?!
- Co robisz? – zapytał
zdziwiony, wracając do niej po kilku minutach. Szatynka podskoczyła lekko
przestraszona włączając przy tym gaz na kuchence.
- Gotuje, nie widać? –
uniosła brwi, choć Niall wcale tego nie widział, bo w końcu stała do niego
plecami. Przeszył ją przyjemny dreszcz, gdy poczuła jego oddech tuż przy uchu,
kiedy pochylał się by zajrzeć jej przez ramię. Na czerwonej patelni było
jeszcze pusto, za to w srebrnym garnku powoli zaczynała gotować się woda.
Makaron leżał przygotowany obok, Niall pochwycił go w oka mgnieniu z dziecięcą
radością i chytrym uśmiechem. Leila westchnęła głośno, gdyż znów mogła swobodnie
oddychać, ale ciepło wciąż ogrzewało ją od środka, a serce bardzo powoli
wracało do stałego tempa. Chłopak machając teatralnie rękami zwrócił na siebie
jej uwagę, więc na chwilę przestała kroić suszone pomidory i odwróciła się.
Paczkę makaronu ustawił na środku niewielkiego stołu i obejrzał ją dokładnie z
każdej strony. A potem? Uniósł ją lekko do góry i uderzył nią o stół otwierając
tak opakowanie, by później jak gdyby nic wrzucić zawartość do gotującej się
wody.
- Ummh – wymknęło się
Leili z ust, gdy odwróciła się by skończyć kroić pomidory, a następnie wysypać
je na patelnie i wylać olej ze słoika. Jej telefon znów zaczął dzwonić kiedy
myła słoik. Będąc pewną, że dzwoni jej tata krzyknęła
- Niall, możesz
odebrać? – Pod oknem rozległ się jakiś dźwięk, coś na wzór zgody, więc dalej
nie przejmowała się tym, co działo się z jej telefonem i Irlandczykiem. Przez
chwilę zwątpiła, w swój dobry pomysł, by to on odebrał, ale w końcu nie miała
nic do ukrycia, ani przed ojcem, ani przed Horanem.
W jej głowie brzmiała
wesoła melodia, do której figlarnie pozwoliła sobie lekko kołysać
biodrami. Przymykając delikatnie oczy,
mieszała smażące się pomidorki, następnie wrzucając na patelnie makaron i
pesto. Niall odchrząknął wyraźnie więc odwróciła się zmieszana mierząc go
spojrzeniem kocich oczu. Chłopak zaciskał szczękę i rękę w której miał jej
własność – telefon, zdawało się jakby kipiała w nim złość.
- Szukał słonka –
stwierdził chłodno patrząc prosto na nią, a Lei jak zamrożona nie mogła się
poruszyć.
- Pewnie mój tata –
powiedziała spokojnie łapiąc oddech.
- Jeśli ma na imię
Nathan i jest gwiazdą, którą poznałaś jakiś czas temu, to tak, słoneczko –
wycedził ostatnie słowo przez zęby, a Leila z początku lekko pobladła po to by
zaraz wybuchnąć śmiechem i zarumienić się. Szczerze była zdziwiona swoją
reakcją, ale dokładnie tak wygląda zazdrość to ona chce ją widzieć częściej.
>> Zapraszam was też na ihear-yourname i wildheart-ff
>>> #fyheartff - podziel się swoim ulubionym cytatem, myślą, a nawet zadaj pytanie :3
>>>> tt: @Reniferowa_ (jeśli chcecie ig lub snapchata wystarczy napisać!:) )
>>>> tt: @Reniferowa_ (jeśli chcecie ig lub snapchata wystarczy napisać!:) )
Świetny rozdział czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńZazdrosny niall *.*
OdpowiedzUsuńHahaha. cudowny rozdział! Nialler jest urrrroczy, jak jest zazdrosny ^^
OdpowiedzUsuńDodaj następny szybko, to jest wspaniałe <3
Haha Niall zazdrosny rozdzial cudowny czekam na szybkiego next
OdpowiedzUsuńGabrysia:*
Ahh no ale że kończysz w takim momencie?! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńUuu Niall jaki zazdrośniak.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) czekam na nowy :)
To chyba moje ulubione ff jest takie spokojne i kochane chociaż cały czas coś się dzieje 💟 Czekam niecierpliwie na następny rozdział 👌😘
OdpowiedzUsuń