EDIT2: 20.06
Po co uczyć się na egzamin jak można pisać rozdział :) Jak zwykle w sesję, złapała mnie jakaś wena więc korzystam, trzymajcie kciuki by udało mi się dość szybko wszystko ze sobą jakoś (porządnie) skleić. :>
Ps. Dziw, że FYH jeszcze żyje, bo nigdzie nie jest rozpisane... hm...
Nie, oczywiście, że nie zapomniałam o FYH! NIGDY. Po prostu zbliża się czerwiec i sesja, masa stresu, egzaminów, a przed nią jeszcze trochę imprez, na które ludzie mnie namawiają, choć nie chce, bo nie ukrywajmy ostatnio ogólnie źle się czuje. Więc siłą rzeczy, mimo że mam zaplanowane dwa rozdziały w przód nie mam kiedy ich napisać. Przepraszam. Pod koniec czerwca może się coś pojawi. W WAKACJE NA PEWNO! Błagam, bądźcie cierpliwi, jeśli jeszcze tu jesteście, całuje! :)x
Jest mi tak cholernie przykro, nawet jeśli już nie jestem tak blisko nich.
Cześć wam!
Uprzedzam, że mogą być błędy, bo sprawdzałam tylko ja. Przepraszam za spóźnienie, ale mimo pozorów miałam jednak ciężki tydzień. I mimo pozorów nie piszę już tak dobrych rozdziałów jak kiedyś, jeśli w ogóle taki moment istniał.
Całuje, życzę wam wesołych świąt, smacznego jajka, bogatego zajączka, żeby woda nie pozostawiła na was ani jednej suchej nitki. (jak na mnie w zeszłym roku, lols)
Przypominam o hasztagu, który sobie lewituje w świecie - #FYHeartFF
No i wciąż zapraszam na Wild heart z Harrym i Meą! ;)
+ Dziękuje za komentarze i waszą obecność tutaj, jesteście wspaniali!
I dziękuje Roni za komentarze 3, bo wszystkie dało się przeczytać na moim mailu, aww ciesze się przeogromnie, że Ci się tu spodobało :)
*
Nigdy nic nie będzie tak
przyjemne jak obudzenie się obok osoby, która jest dla ciebie ważna; obudzenie
się, gdy ciepłe promienie słońca muskają twoje ciało, a delikatny oddech
drugiej osoby łaskocze w kark. Leila nie czuła się źle leżąc obok Nialla, czuła
tylko przyjemne iskry, które przeskakiwały między ich ciałami. Było i w tym coś
przyjemnego, co sprawiało, że na jej usta wpłynął uśmiech, kiedy delikatnie
zmrużyła oczy. Ramię Nialla swobodnie leżało na jej tali i nie zdawała sobie z
tego nawet sprawy, dopóki chłopak nie mamrocząc czegoś pod nosem, wzmocnił
uścisk przysuwając ją bliżej siebie. Na chwilę przestała oddychać, bo
zrozumiała iż Horan przekroczył właśnie linię jej przestrzeni osobistej. Potem
jednak przed oczami pojawił się obraz z wieczora w Paryżu, gdy jego usta
znalazły się na kąciku jej, tam tej linii prawie w ogóle nie było. Poczuła jak
na samo wspomnienie jej policzki robią się całe czerwone, w ten uroczy sposób,
który Niall uwielbiał.
- Cześć – powiedział lekko
zachrypniętym głosem przewracając się na plecy i uwalniając dziewczynę, która
mruknęła tylko jakieś przywitanie wciąż błądząc w swojej głowie. Policzki
obojga pokrył szkarłatny kolor, jeszcze przez kilka następnych minut unikali
swojego spojrzenia, jakby to, co się działo było niewłaściwie. A czy było?
Przecież już od dawna wśród ludzi chodzili trzymając się za ręce, Niall zawsze
był obok niej i zaskakiwał miłymi rzeczami. Nie przychodziły jej one nawet na
myśl, a on już to robił. Tylko to wszystko działo się, gdy byli na zewnątrz. To
tak, jakby odgrywali pewne rolę, kochanków czy zakochanej pary. Tylko, że jak z
tym naprawdę było?
Bo właściwie co powinna o tym
myśleć. Byli dla siebie prawie przyjaciółmi – to pewne, ale czy działo się
między nimi coś więcej? Czy powinna się nad tym zastanowić? Gdyby spojrzeć na
to z realnej strony, było to coś niemożliwego, coś co właściwie nie powinno się
stać w normalnych okolicznościach. Problemem było jednak też to, czy wszystkie
zdarzenia na świecie były „normalnymi okolicznościami”? Sam fakt, że ciągle na
siebie z początku wpadali nie był normalny, to że ich rodzice się znali
również. Jednak z drugiej strony, było to coś normalnego, że dwójka ludzi
spędzająca, ze sobą tyle wolnego czasu w końcu coś zaczyna do siebie czuć. Leila pokręciła głową, nie była
pewna tego co kryło się w jej sercu, może wciąż nie chciała tego do siebie
dopuścić i odpychała – tak jak robiła to wcześniej. Westchnęła najciszej jak
się dało. Mogłaby zastanawiać się nad tym cały czas, ale to było nie mądre żądać
od świata tysiąca odpowiedzi, one przyjdą w odpowiednim czasie. Widoczne dla
niej ten czas wciąż nie nadszedł, bo to ona nie była gotowa zauważyć, że się
zmienia.
- Musimy się zbierać, jeśli
chcemy zdążyć coś zobaczyć – usłyszała jakby zza ściany, a potem westchnęła
odsuwając swoje myśli na bok. Nie miała czasu nawet zebrać tego wszystkiego do
kupy. A myślenie w każdej wolnej chwili nie skutkowało raczej dobrymi owocami.
Przetarła jeszcze oczy i podniosła się z łóżka kładąc stopy na chłodnej podłodze.
Gdy prosili o dwuosobowy pokój nie mieli na myśli jednego, wspólnego łóżka jak
małżeństwo. Przecież nawet nie byli parą, widocznie jednak zostali źle
zrozumiani, ale i tak żadne z nich nic z tym nie zrobiło.
- Buenos dias! – zawołała kobieta
i pomachała energicznie w ich stronę. Oboje spojrzeli na nią lekko zaskoczeni,
stała przy straganie z pięknymi kwiatami i pozdrawiała ludzi, którzy
przechodzili obok. Gdy dłoń Nialla mocniej zacisnęła się na tali Leili kobieta
przywołała ich gestem dłoni do siebie.
Wyglądała na około sześćdziesiąt lat, wokół oczu podczas uśmiechu, który do
nich posyłała, tworzyły się kurze łapki, tęczówki miała ciemne, ale równie
przyjazne i ciepłe, co pogoda. Leila zahaczając kilka kosmyków włosów za ucho,
które wypadły jej plecionego rano warkocza, powoli ruszyła w jej stronę, przez
co Niall zrobił to samo. Swoim oczom pozwoliła uważnie przestudiować każdy
kwiat na straganie i cicho westchnąć, ponieważ jej mama uwielbiała kwiaty.
Dobrze pamiętała, gdy razem pielęgnowały je w ogrodzie rozmawiając o wszystkim
i o niczym. Kochały spędzać tam czas, kochały spędzać czas razem, a teraz
spędzała go z Niallem, ponieważ jej mamy już nie było. Westchnęła przymykając
na chwilę oczy i zanurzając się w pięknych zmieszanych zapachach, pod powiekami
wciąż miała pełno kolorów, które mimo wszystko wywoływały uśmiech. Przez chwilę
na siłę, chciała ułożyć z nich twarz swojej mamy, ale wyrwał ją z tego głos.
- Może kupisz swojej
dziewczynie kwiaty? – słowa z dziwnym akcentem uniosły się i zawisły w powietrzu
między trójką. Leila spojrzała na Nialla szeroko otwierając oczy, a następnie
usta żeby coś powiedzieć, jednak ten ją wyprzedził, z głupim uśmiechem na
twarzy i przerażającym błyskiem w oku, gdy przez chwilę spojrzał na dziewczynę.
- Tak, myślę, że to idealny
pomysł – zawołał, zaczynając przeglądać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu
portfela. Nie zaprzeczył pomyślała
przerażona wciąż na niego patrząc, jak z wielkim uśmiechem wyciąga odliczone
pieniądze i daje je kobiecie w zamian za kwiaty. Postanowiła, że przynajmniej
ona wytłumaczy kwiaciarce, że się myliła, jednak Niall mówiąc słowa, które do
niej nie docierały wręczył pięknie pachnący prezent. Słowa znów utknęły w
gardle, gdy jego spojrzenie przeszyło jej serce. Czuła jak zagląda w głąb,
jakby chciał odkryć wszystko, co kryje się w jej duszy i głowie.
- Jak wy do siebie idealnie
pasujecie – westchnęła jeszcze sprzedawczyni, a następnie odsunęła się kilka
metrów dalej, by obsłużyć kolejne osoby, a potem wrócić znów do pozdrawiania
przechodniów. Leila stała tam, mimo tego, że Niall zrobił kilka kroków do
przodu. Przysunęła kwiaty do swojej twarzy i powąchała je, może to dziwne,
jednak zdawało się jej iż pachną wspomnieniami. Spojrzała w jego plecy, a potem
w twarz ponieważ zdążył już się obrócić. To dziwne, wciąż pamiętała, że w ciszy
swojego serca bardzo pragnęła by jej mama była obok niej. A co dostaje w
zamian? Zabawnego, czasem irytującego, przyjacielskiego i przystojnego
Irlandczyka.
- Dlaczego nie zaprzeczyłeś? – prychnęła pod
nosem mierząc go spojrzeniem, które było jednak bardziej rozbawione niż
rozzłoszczone. Chłopak przestąpił z nogi na nogę, patrząc to na nią, to na
kwiaty, które trzymała w dłoniach i westchnął. Zaczynało go to boleć, nie
irytować, boleć, że Leila nie zauważa jego gestów, które w jego mniemaniu coś
znaczą. Coś większego. Widział iskierki radości w jej oczach, więc uśmiechnął
się tylko leniwie łapiąc ją za rękę i ciągnąc.
- A powinienem? – poczuła
ciarki, które przeszyły całe ciało. Od stóp do głów. Serce chciało wyrwać się z
piersi i ułożyć przed nimi, aby wyśpiewać wszystkie uczucia, które chowało.
Leila zacisnęła jednak tylko łodygi kwiatów i przeklinając, że związała włosy
spuściła głowę rumieniąc się. Rozum podpowiadał jej, że powinna odpowiedzieć
tak; serce natomiast skakało radośnie krzycząc pełną piersią – nie! Więc nie
odpowiedziała, trzymała jego dłoń, która przyjemnie paliła jej skórę. Cholera,
czy to właśnie nie tak czuje się, gdy jest się kimś zauroczonym. Zerknęła na
jego profil, zagryzając dolną wargę do środka. Była zgubiona. W swoich myślach.
W swoich uczuciach. W swojej podróży. W swoim towarzyszu – Niallu.
- Czy możemy wejść po żelki?
– zapytała nieśmiało wskazując palcem na market znajdujący się niedaleko. To
była dziecięca zachcianka, ale Leila uwielbiała ten przysmak i naprawdę miała
na nie ochotę. Przystanęła, więc Niall wciąż mocno trzymający jej dłoń zrobił
to samo kierując swój wzrok na sklep. Szyld był oświetlony, tak aby był również
widoczny w nocy, obok widniał napis, że jest otwarty dwanaście godzin
codziennie, co raczej nie zdarzało się często. Leila uśmiechnęła się
delikatnie, gdy spojrzał na nią i przytaknął.
- Dobry pomysł. Kupimy też
wodę do picia – odwzajemnił szczerze jej uśmiech. Gdy znaleźli się w sklepie
wziął do ręki koszyk i przecisnęli się przez metalowe pręty, po to by od razu
znaleźć się w labiryncie regałów. Oboje byli zdziwieni wyglądem sklepu w
środku, gdyż od zewnątrz wcale nie wyglądał na tak pokaźny. Po ich lewej
znajdowały się gazety, które ciągnęły się chyba przez połowę sklepu, a
naprzeciwko nich były nawet ławki jeśli ktoś z kupujących chciałby po prostu
przeczytać i odłożyć gazetę. Po prawej dział z kosmetykami. Na wprost nich
rozciągał się wielki blat z przegrodami, w których znajdowały się wszystkie
owoce jakie mogłyby przyjść im namyśl, albo i więcej. Co jakiś czas od tej
głównej drogi rozchodziły się inne prowadzące w głąb, do innych artykułów.
- Myślisz, że da się przejść
cały w godzinę? – zapytał zdziwiony blondyn wciąż jeszcze rozglądając się
dookoła.
- Nie sądzę – roześmiała się
głośno Leila szukając nad ich głowami obrazka z cukierkami, bo oczywiście słowa
kompletnie nic jej nie mówiły. Postanowiła, że najpierw wybiorą żelki, później
wodę i udadzą się do kasy. Nie chciała tracić czasu, na niepotrzebne
przeglądanie artykułów, skoro wszystko co potrzebowali, kupili wczoraj, gdy
przyjechali.
- Tam są – powiedział Niall
puszczając jej dłoń i idąc do odpowiedniego działu. Lei zmarszczyła brwi,
zdążyła zapomnieć jakim łasuchem był Niall. Pokręciła tylko głową chichocząc
pod nosem i wyprzedzając go o kilka kroków, gdy dotarli do celu.
- Tyle pyszności – zawołała i
prawie klasnęła w ręce idąc i przyglądając się regałowi z żelkami zastanawiała
się które powinna wybrać. W połowie następnego kroku poczuła jak ciepła dłoń
wkrada się na jej nadgarstek i ciągnie w swoją stronę. Wciągnęła do płuc powietrze
nie spodziewając się tego. Ręce oparła na jego ramionach, aby nie upaść, a
Niall objął ją mocno tą samą ręką w pasie, łącząc ich usta na krótką chwilę.
Nie zdążyła nawet zapytać, ba pomyśleć, a jego miękkie wargi muskały delikatnie
jej. W sklepie, po środku alejki ze słodkościami. Czuła jak jej serce kołacze,
a krew wrze, i jakby cały świat odetchnął w końcu z ulgą z powodu tego co się
stało. Niall musiał to zrobić, nie mógł czekać na bardziej odpowiedniejszy
moment, taki mógł nadejść za kilka następnych lat, jeśli miałby zrobić to za
zgodą Lei. Odsunął się delikatnie od niej, wciąż jednak nie zabierając dłoni z
jej tali, drugą zaciskał mocno trzymając koszyk na zakupy. Czuł uderzenia
swojego serca o klatkę i słyszał jak jej serce biło. Policzki Leili nabrały
kolorów, ale pierwszy raz nie wstydziła się tego. Swoje spojrzenie utkwiła w
jego morskich tęczówkach, cały czas trzymając dłonie na jego ramionach, bała
się go puścić, bała, że nie ustanie z wrażenia na własnych nogach.
- Zgnietliśmy kwiaty –
stwierdziła z żalem w głosie spoglądając na to co pozostało w jej dłoni. Niall
zerknął również na nie, wciąż z zadowoleniem uśmiechając się pod nosem.
- Było warto. – stwierdził z
szelmowskim uśmiechem, który namalował się na jego twarzy i mrugnął. Leila
zadrżała delikatnie, nie potrafiąc oderwać od niego swojego wzroku. Ciepło w
jej ciele wciąż buzowało, a serce uderzało o żebra. Zaczynała sądzić, że pokocha
to uczucie.
Kiedy opuścili sklep, coś
wisiało w powietrzu, a dokładniej w tym, które było wokół nich. Leila wciąż
miała policzki smagnięte jasnym odcieniem różu, a Niall te łobuzerskie iskierki
w oczach, płonące radośnie i intensywnie. Gdy pozwolił sobie na gest złapania
dłoni dziewczyny przeszył ich prąd, cofnęli dłonie czując iskrę, która to
spowodowała i spuścili w dół swoje głowy. Oboje byli tak samo niemożliwi.
Wszyscy dookoła widzieli; Niall widział, tylko Leila wciąż uparcie wpatrywała
się w ziemie.
Strach odgrywał tutaj główną
rolę. Bała się tego, co tworzyło się pomiędzy nimi i teraz zaczynała to
rozumieć.
Przez resztę wieczoru Horan
nie złapał dłoni Leili pozwolił im swobodnie ocierać się o siebie co jakiś
czas.
Madryt był kolejnym pięknym
miastem skąpanym w promieniach słońca, które mocno grzało. Tętniło życiem na każdym
milimetrze, mimo, że nie był to czas fiesty. Na ulicach czaiło się wielu ludzi,
pragnących zaczerpnąć czegoś z tego żywiołowego kraju i miasta. Ludzi, którzy
pragnęli poczuć tą dynamikę, pasję, którą tancerze potrafili przekazać w
flamenco. Słychać było rozmowy, śmiechy, muzykę, uderzające o talerz sztućce.
Ludzie tutaj żyli jakby tym, co kochają, nie patrząc na innych. Mieli swoją
kulturę i obyczaje, nie do końca dopuszczając do siebie inne możliwości. Żyli,
bo sądzili, że właśnie po to zostali stworzeni, nie do pracy, nie po to by się
śpieszyć, lub umrzeć. To było coś, co siedziało w ich sercach od zawsze i
upiększało na każdej płaszczyźnie. Może to dziwne, ale obojgu wydawało się
jakby, to miasto wypełnione było wolnością, która popycha ludzi do pewnych
czynów. Tu wszystko wydawało się być takie, jak powinno być już dawno temu.
Dokładnie te dwa wielkie serca blisko siebie, najbliżej.
Ulice powoli pustoszały.
Ludzie kryli się w budynkach z innymi, by powstały jakieś nowe wspomnienia. Nie
trudno było zauważyć dziewczynę z długimi, czarnymi jak smoła, falowanymi
włosami i chłopaka, którego zielone oczy sunęły za palcami po gryfie gitary. Penelope
była bliską, bardzo bliską przyjaciółką Harry’ego Stylesa, który stał właśnie
obok niej. Ludzie otaczali ich podziwiając głos chłopaka i ruchy dziewczyny,
która w urokliwy sposób wiła się przed nimi w rytmie, który nadawał chłopak. Gdy
na chwilę przerwali, a kędzierzawy uniósł głowę, by przyjrzeć się zadowolonym
twarzom lekko osłupiał, na wprost niego stał jego nowy znajomy, nie spodziewał
się raczej, że jeszcze kiedykolwiek będzie miał okazję go spotkać.
>> Zapraszam was też na ihear-yourname i wildheart-ff
>>> #fyheartff - podziel się swoim ulubionym cytatem, myślą, a nawet zadaj pytanie :3
Cudo :* !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńIdeolo :D
OdpowiedzUsuń♥
Bardzo mi się podobało, uwielbiam sposób w jaki łączysz słowa, tworząc piękne zdania. Cały ten rozdział był tak uroczo, nieśmiale cudowny.
OdpowiedzUsuńAww cudowny *,* nareszcie się pocalowali *,*
OdpowiedzUsuńGabrysia :*
Nie mogę ale zarabisty jest ten rozdzial ...
Chcę już następny, uwielbiam ich! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na następny :) przy okazji zapraszam do siebie ----> http://dark-desires-hatred-and-creaving.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy pocałunek ❤ ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rodział ;D
xoxo,
Lost in dreams
świetny :D <3
OdpowiedzUsuńhttp://fvckfuturee.blogspot.com/
<3<3<3<3<3
UsuńZapraszam cię również bardzo bardzo serdecznie na mojego nowego bloga. Dopiero jest pierwszy rozdział ale i tak można się dużo z niego dowiedzieć. Miło by mi było gdybyś zostwiła komentarz (: dopiero zaczynam jak wspomniałam wcześniej, więc każdy konentarz jest mega motywujący. Z góry dziękuję ~.^
www.pleasemoretime.blogspot.com
Rozdział jest na prawdę świetny, masz talent do pisania xx
OdpowiedzUsuńhttp://secret-hill.blogspot.com/